W szarej strefie działają też niektóre przedsiębiorstwa pogrzebowe.
– Okoliczności im sprzyjają, bo osoby przygnębione śmiercią najbliższych rzadko kiedy myślą o braniu paragonów za trumnę – twierdzi inny naczelnik. Przyznają oni jednak, że zbieranie dowodów w takich sprawach jest trudne i nie zawsze prowadzi do wyegzekwowania podatków.
Kto i gdzie grał
W praktyce zwalczanie tej szarej strefy odbywa się dość osobliwymi metodami. Przykładem są pisma wysłane do nowożeńców przez Urząd Skarbowy w Rypinie (woj. kujawsko-pomorskie). W egzemplarzu, do którego dotarła „Rzeczpospolita", US interesuje się m.in. adresem domu weselnego, czy ów dom wystawił potwierdzenie zapłaty, a także tym, kto zajmował się dokumentacją fotograficzną i filmową imprezy oraz dostarczeniem kwiatów do kościoła. Aż pięć z jedenastu pytań urzędu dotyczy weselnego zespołu muzycznego, w tym kosztów występu czy personaliów osoby, z którą zawarto umowę o występ. Zapytano nawet, czy nowożeńcy polecali ten zespół innym osobom.
Czy taki sposób zbierania informacji jest legalny? W tym konkretnym przypadku urząd powołuje się jedynie na art. 155 ordynacji podatkowej. Przewiduje on możliwość wzywania strony postępowania podatkowego lub innej osoby do złożenia wyjaśnień. W tym konkretnym przypadku nie powołano się jednak na żadne konkretne postępowanie. Małżonków wezwano „w związku z zawarciem związku małżeńskiego" dwa lata wcześniej. Dlatego takie wezwania – na co wskazują doradcy podatkowi – nie zawsze mają moc prawną.
Na inny aspekt sprawy wskazuje Wojciech Klicki, prawnik w fundacji Panoptykon zajmującej się ochroną danych osobowych. Wskazuje on, że dopytywanie o to, komu małżonkowie polecili zespół muzyczny, może naruszać ograniczenie w zbieraniu tych danych wynikające z art. 5 ust. 1 lit. b unijnego rozporządzenia w sprawie ochrony danych osobowych. Przewiduje on, że można to robić tylko w „konkretnych, wyraźnych i prawnie uzasadnionych celach".
– Zakładam, że wezwanie z urzędu skarbowego służy weryfikacji kosztów poniesionych przez małżonków, ale dopytywanie, komu polecili oni zespół lub kiedy bawili się przy jego muzyce, łamie tę zasadę: nie jest bowiem zbieraniem danych w konkretnym, wyraźnym i prawnie uzasadnionym celu – ocenia Wojciech Klicki.