Prokuratura rzadziej korzysta z pomocy świadka koronnego

Za to, co robią dla wymiaru sprawiedliwości, mogą liczyć na bezkarność, a nie dożywotnie luksusy

Publikacja: 18.05.2013 09:39

Z najnowszych informacji Prokuratury Generalnej wynika, że od dwóch lat spada liczba osób uzyskujących status świadków koronnych. W 2001 roku specjalną ochronę dostało 25 osób, a w ostatnich dwóch latach 2011 i 2012 – zaledwie po cztery. Najczęściej sięgały po nią do tej pory sądy w okręgu warszawskim – 38 razy. Są i takie, które dotychczas nie przyznały tego statusu ani razu, np. te w okręgu rzeszowskim.

109 osób otrzymało w Polsce od 1998 roku status świadka koronnego

Czyżby instytucja świadka koronnego traciła na popularności?

Prokuratorzy zapewniają, że nie. Spadek liczby świadków koronnych tłumaczą ostrożnością w korzystaniu z tej – jak się okazuje – kosztownej instytucji.

Sypią, by żyć na wolności

Zasada jest prosta: świadek zdradza kompanów i umożliwia ich skazanie, a państwo daruje mu karę. Coraz głośniej słychać jednak, że instytucja jest zbyt kosztowna, mało opłacalna, świadkowie koronni zawodzą, kilku wróciło nawet do więzienia.

Kryminolog Zbigniew Rau  broni jednak samej instytucji.

– Bez niej nie byłoby skutecznego zwalczania przestępczości zorganizowanej. Ta dziś się nie afiszuje, bo to przynosi straty, a nie korzyści, choć paradoksalnie brutalność wewnątrz grup wzrasta – uważa, choć przyznaje, że na samym początku rzeczywiście jej nadużywano. Instytucja była nowa, każdy chciał spróbować. Rocznie zdarzało się ponad 20 świadków koronnych. Potrzebna była więc interwencja ustawodawcy. Teraz przyznanie statusu musi zaakceptować prokurator generalny i to studzi zapał przy składaniu wniosków o zastosowanie tej instytucji.

20 mln zł kosztowała opieka nad skruszonymi przestępcami w 2012 roku

Bywają też decyzje nietrafne. Przykład? Świadek, który utracił status, bo najpierw złożył zeznania obciążające kilka osób, a potem szantażował je, że wycofa swoje zeznania w zamian za pokaźną kwotę pieniędzy. Jednak powrót do przestępstwa w tej grupie wynosi zaledwie 20 proc. A wśród wszystkich skazanych za udział w grupach przestępczych aż 80 proc.

Instytucja ta w Polsce działa od 1 września 1998 r. Najpierw przewidziano ją na trzy lata, a potem przedłużono na kolejnych pięć, tj. do 1 września 2006 r. Teraz już ustawa obowiązuje na stałe.

Przereklamowany  „Masa"

Za najsłynniejszego do tej pory polskiego świadka koronnego uważany jest przez wielu Jarosław S., były gangster o pseudonimie Masa.

Eksperci od ścigania przestępczości twierdzą jednak, że z tą wyjątkową pozycją „Masy" to przesada. Ich zdaniem było kilku ważniejszych, bogatszych, a co najważniejsze – bardziej wiarygodnych procesowo osób.

– Pan S. istotnie przyczynił się do rozbicia grupy pruszkowskiej, jednak niektóre jego późniejsze zeznania były bardzo problematyczne i przyniosły więcej zamieszania niż pożytku – mówi jeden z prokuratorów prowadzących sprawy zorganizowanej przestępczości.

Dzięki takim właśnie świadkom Janusz T. ps. Krakowiak usłyszał wyrok 25 lat więzienia.

Niezależnie od opinii – od „Masy" wszystko się zaczęło. Potem już świadkowie o takim statusie występowali w sprawach np. tzw. łódzkiej ośmiornicy, grupy mokotowskiej i ożarowskiej, grupy cygańskiej („Ciolo"), grupy Bandziorka i Przeszczepa, gangów zajmujących się przemytem narkotyków (głównie z Kolumbii i Holandii) oraz ich wytwarzaniem i obrotem na terenie kraju.

Świadkowie koronni pojawiali się również w sprawach przemytu papierosów, handlu ludźmi, obrotu fałszywymi pieniędzmi, napadami na kierowców tirów, kradzieżami samochodów oraz korumpowaniem funkcjonariuszy publicznych (m.in. celników, lekarzy, pracowników wydziałów komunikacji).

Z analizy przeprowadzonej przez Prokuraturę Generalną wynika, że świadkami koronnymi są zwykli członkowie grup przestępczych (85 proc.), choć zdarzali się księgowi grupy (1 proc.), kapitanowie kierujący własnymi podgrupami (11 proc.) i asystenci szefów grup (3 proc.).

Do tej pory nikt dobrowolnie nie zrezygnował ze statusu szczególnego świadka. 16 osób postanowiło jednak nie korzystać z ochrony.

– Warunki, jakie im postawiono, były dla nich nie do zniesienia. Tłumaczyli, że czują się jak w więzieniu. Nie chcieli respektować nakazów,  np. ograniczyć kontaktów z sąsiadami – mówi jeden z funkcjonariuszy.

Strach ma wielkie oczy

Kiedy ktokolwiek lub cokolwiek zagraża życiu lub zdrowiu skruszonego przestępcy albo osoby mu najbliższej, świadek zostaje objęty ochroną osobistą. Jeżeli sytuacja jest bardzo niebezpieczna, pomaga mu się w przeprowadzce do innego miasta (bywa, że za granicę), znalezieniu tam pracy, otrzymaniu nowego nazwiska i wyrobieniu nowych dokumentów. Niekiedy w grę może wchodzić też operacja plastyczna.  To rzadkie przypadki, ale się zdarzyły. Wbrew temu, co się mówi, policjanci z ochrony nie mieszkają ze swoim świadkiem i jego rodziną na stałe. Ochrona 24-godzinna przyznawana jest tylko w razie podejrzenia, że coś świadkowi lub jego bliskim grozi. W praktyce dostają od policji instrukcje, jak się zachowywać.

Wiele też zależy od etapu sprawy. Na początku ochrona jest bardzo szczelna. Świadkowie pomieszkują np. w sanatoriach czy domach wczasowych. Potem przeprowadzają się do większych miast, gdzie łatwiej o anonimowość.  A to właśnie ona pomaga w zapewnieniu bezpieczeństwa.

Poza ścisłym gronem zaufanych funkcjonariuszy nikt nie wie, gdzie osoby współpracujące z wymiarem sprawiedliwości przebywają.

Świadek, jeśli nie pracuje, dostaje też wsparcie finansowe. Średnio miesięcznie na rękę ok. 4 tys. zł. Nie tylko na siebie, ale na całą rodzinę.

– Nawet jeśli kosztowałoby to państwo w sumie ok. 40 mln zł rocznie, na co składałyby się koszty ochrony świadka koronnego – ok. 20 mln zł – i całej logistyki – niech będzie drugie 20 mln zł – to nie są to bezsensownie wydane pieniądze – uważa Zbigniew Rau.

Choć kosztuje, warto

O kosztach ochrony świadków koronnych niewiele osób chce mówić.

– To gra warta świeczki – usłyszeliśmy w odpowiedzi na pytanie o konkretne kwoty.

Jak ujawniła Komenda Główna Policji, w 2011 r. koszty zatrudnienia policjantów (świadków pilnuje specjalna grupa) wyniosły 11 mln zł, a zatrudnienia pracowników ochrony 901 tys. zł. Podobnie było w 2012 roku.

W 2006 roku, kiedy zastanawiano się nad wprowadzeniem świadka koronnego na stałe do polskiego prawa, podliczono efektywność instytucji.  Skierowano wtedy dzięki pomocy świadków 40 aktów oskarżenia przeciwko 224 osobom, z których ponad 100 osądzono.

masz pytanie, wyślij e-mail do autorki a.lukaszewicz@rp.pl

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów