Przyjaźniej dla kierowców będzie dopiero od 19 stycznia 2013 r. Wtedy to policjant podczas jednej kontroli będzie mógł naliczyć tylko do 10 pkt (bez względu na cząstkowe, pojedyncze wykroczenia).
Nie do końca korzystna dla kierowców, którym zdarza się złamać prawo, jest też interpretacja drogówki co do dopuszczalnej liczby mandatów wymierzonych podczas jednego zatrzymania. Sprawa jest prosta, gdy kierowca jednym ciągłym zachowaniem popełnia kilka wykroczeń. Na przykład nie zapina pasów, rozmawia przez telefon i na krótkim odcinku (między skrzyżowaniami o stałej dozwolonej prędkości, np. 70 km/h) przekracza prędkość. Może za to dostać jeden mandat do 1 tys zł. Jeśli jednak w grę wchodzi jazda na dłuższym odcinku (w tym bez zapiętych pasów i z telefonem przy uchu), podzielonym skrzyżowaniami o różnej dopuszczalnej dozwolonej prędkości, a w dodatku wjazd na skrzyżowanie na czerwonym świetle, to mandatów może być kilka.
Pozbyć się balastu
Aby pozbyć się punktów karnych, trzeba się zgłosić na kurs reedukacyjny prowadzony przez wojewódzkie ośrodki ruchu drogowego. Często kierowcy, zamiast wpisać się na listę szkoleniową, wolą na własną rękę redukować nadmiar punktów, sprzedając te niechciane. Niewielu jednak zdaje sobie sprawę, że handel punktami jest przestępstwem zagrożonym karą więzienia do lat trzech. Mimo to nietrudno znaleźć ogłoszenie oferujące przejęcie punktów w zamian za określoną kwotę.
Handel wykroczeniami
Cena za jedno „oczko" waha się od 100 do 150 zł. Są też anonse osób poszukujących chętnych do przyznania się do wykroczenia i wzięcia na siebie przypadających z tego tytułu punktów. A wszystko dzięki temu, że fotografie z fotoradarów nie są dostatecznie wyraźne. Zwłaszcza te wykonywane przez straż miejską, które ustępują jakością tym zrobionym dzięki policyjnym urządzeniom i tym obsługiwanym przez Inspekcję Transportu Drogowego.
Także mandaty za złe parkowanie, choć za to wykroczenie kara punktowa jest niska, podlegają odsprzedaży. Wystarczy, że zamiast ukaranego podstawiona osoba zgłosi się na komendę i przyzna do wykroczenia. Podstawione osoby zarabiają pieniądze, choć często same w ogóle nie jeżdżą samochodem.
Sankcje za nadmierną prędkość