Auta są odholowywane, choć znaku nie widać

Auta są odholowywane, choć znaku, który mówi o zakazie zatrzymywania się i skutkach jego złamania, nie widać. Prawnicy radzą iść do sądu.

Publikacja: 12.03.2013 07:52

Źle postawiony znak zakazu może się okazać niezłym sposobem na zarobienie na kierowcach

Źle postawiony znak zakazu może się okazać niezłym sposobem na zarobienie na kierowcach

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Częste zmiany organizacji ruchu sprawiają, że na drogach pojawiają się nowe znaki. Jeśli kierowcy ich nie zauważą, płacą mandaty. Czasem konsekwencje są poważniejsze. Odholowanie źle zaparkowanego auta kosztuje w stolicy ok. 600 zł, do tego mandat i punkt karny.

W ostatnich dniach takie sytuacje zdarzają się coraz częściej.

Przykład? Ulica na warszawskiej Woli. Z jednej strony jest zamknięta, a kończy ją niewielka zatoczka. I właśnie na końcu tej zatoczki pojawił się znak zakazu zatrzymywania się z tabliczką informacyjną dla łamiących go, że kierowcom, którzy postawią tu auto, grozi hol na parking. Problem w tym, że znak jest dla kierowców niewidoczny, bo stoi tyłem do ulicy, którą jeżdżą auta, i przodem do chodnika, z którego wjazdu nie ma. Widzą go więc tylko piesi, których on nie dotyczy. Monika Bauth-Lutyk, rzeczniczka Urzędu Dzielnicy Warszawa Wola, który znak umieścił, tłumaczy, że pojawił się w związku ze zmianą organizacji ruchu i uruchomieniem w kwietniu strefy płatnego parkowania w tym miejscu. Zapewnia, że jeśli jest rzeczywiście niewidoczny dla kierowców, którzy potem ponoszą tego konsekwencje, urząd wystąpi do Zarządu Dróg Miejskich o korektę organizacji ruchu. Urząd czeka na sygnały od kierowców.

Monika Niźniak, rzecznik warszawskiej straży miejskiej, przyznaje, że w ostatnich dniach z ulicy odholowano kilka samochodów. Nie widzi jednak nieprawidłowości w ustawieniu znaku. Zapytaliśmy Mariusza Wasiaka, specjalistę od przepisów ruchu drogowego, czy znak stoi prawidłowo.

– Zakaz zatrzymywania się i postoju jest dotkliwy dla kierowców, więc nie powinno się przesadzać z jego stawianiem – mówi. – Tabliczka T-24 informująca o odholowywaniu powinna być używana jeszcze oszczędniej, a sam znak, jeśli już został ustawiony, ma być widoczny dla kierowców, a na dłuższym odcinku powtórzony.

Minister transportu w rozporządzeniu w sprawie znaków i sygnałów drogowych zarezerwował go dla miejsc, w których znajdują się np. banki, sądy albo w których pozostawienie auta może powodować istotne zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Co mają zrobić kierowcy, którzy za hol już zapłacili, ale nie zgadzają się z ustawieniem znaku i kwestionują jego widoczność?

– Mogą pozwać miasto o bezprawne usuwanie pojazdów – mówi „Rz" adwokat Łukasz Zalesiński. Na ulicach coraz więcej jest znaków postawionych legalnie, ale źle. Tak jest często z zakazem zatrzymywania się.

Częste zmiany organizacji ruchu sprawiają, że na drogach pojawiają się nowe znaki. Jeśli kierowcy ich nie zauważą, płacą mandaty. Czasem konsekwencje są poważniejsze. Odholowanie źle zaparkowanego auta kosztuje w stolicy ok. 600 zł, do tego mandat i punkt karny.

W ostatnich dniach takie sytuacje zdarzają się coraz częściej.

Przykład? Ulica na warszawskiej Woli. Z jednej strony jest zamknięta, a kończy ją niewielka zatoczka. I właśnie na końcu tej zatoczki pojawił się znak zakazu zatrzymywania się z tabliczką informacyjną dla łamiących go, że kierowcom, którzy postawią tu auto, grozi hol na parking. Problem w tym, że znak jest dla kierowców niewidoczny, bo stoi tyłem do ulicy, którą jeżdżą auta, i przodem do chodnika, z którego wjazdu nie ma. Widzą go więc tylko piesi, których on nie dotyczy. Monika Bauth-Lutyk, rzeczniczka Urzędu Dzielnicy Warszawa Wola, który znak umieścił, tłumaczy, że pojawił się w związku ze zmianą organizacji ruchu i uruchomieniem w kwietniu strefy płatnego parkowania w tym miejscu. Zapewnia, że jeśli jest rzeczywiście niewidoczny dla kierowców, którzy potem ponoszą tego konsekwencje, urząd wystąpi do Zarządu Dróg Miejskich o korektę organizacji ruchu. Urząd czeka na sygnały od kierowców.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów