Naczelny Sąd Administracyjny rozstrzygnął spór kompetencyjny między naczelnikiem Urzędu Skarbowego w Pruszkowie a prezydentem Warszawy (sygnatura akt: I OW 324/13).
Spór dotyczył okresu, w którym obowiązywały przepisy już nieistniejące, ale nadal wywołujące skutki finansowe. – W samej tylko Warszawie chodzi o kilkaset pojazdów, a w całej Polsce może nawet o kilkanaście tysięcy – mówi radca prawny Adam Bieńkowski, reprezentujący w NSA prezydenta Warszawy.
W 2008 r. Trybunał Konstytucyjny uznał niektóre przepisy prawa o ruchu drogowym za niekonstytucyjne, odraczając o 12 miesięcy termin utraty ich mocy. Nowelizacja przepisów nastąpiła dopiero w 2010 r. Roczna luka prawna spowodowała, że koszty przechowywania pojazdów, które przejął Skarb Państwa, nie zostały rozliczone.
Obecnie, jeżeli właściciel nie odebrał pojazdu w ciągu trzech miesięcy od dnia jego usunięcia, starosta występuje do sądu cywilnego o jego przepadek. Wydaje też decyzję o wynagrodzeniu za przechowywanie. Zgodnie z prawem o ruchu drogowym ponosi je właściciel.
Nadal jednak nie było wiadomo, jak powinny być rozstrzygane sprawy rozpoczęte przed nowelizacją. Wtedy o przejęciu pojazdu przez Skarb Państwa i wynagrodzeniu za jego przechowywanie decydował naczelnik US. Ustawa zmieniająca przewidywała jedynie, że koszty dozoru pojazdów sprzed wejścia w życie zmienionych przepisów ponosi Skarb Państwa. Nikogo jednak nie wskazano konkretnie.