Nad projektem zmian w ustawie o kierujących pojazdami i kodeksie drogowym właśnie pracuje Sejm.
Obecnie prawo wymaga, by podczas ubiegania się o prawo jazdy kandydat na kierowcę podpisał oświadczenie, że nie został wobec niego orzeczony sądowy zakaz prowadzenia pojazdów, a dokument prawa jazdy ani uprawnienia do kierowania nie zostały zatrzymane.
W przepisach jest jednak luka. Otóż ustawa o kierujących pojazdami, która określa zasady wydawania praw jazdy, nie daje wojewódzkim ośrodkom ruchu drogowego prawa do odbierania oświadczeń pod rygorem odpowiedzialności karnej za kłamstwo. Wszystko przez wyrok Sądu Najwyższego z 2015 r.
Skazać kogoś za złożenie fałszywego oświadczenia mimo uprzedzenia o odpowiedzialności karnej można tylko wtedy, gdy zobowiązanie do złożenia takiego oświadczenia zamieszczone jest w ustawie – orzekł wówczas SN.
Dziś takie zobowiązanie zamieszczone jest tylko w rozporządzeniu ministra transportu. Oznacza to, że za złożenie nieprawdziwego oświadczenia praktycznie nie ma kary. Z luki tej chętnie korzystają kierowcy, którzy mimo zakazu za wszelką cenę chcą uzyskać prawo jazdy i kłamią, składając wnioski o wydanie nowych dokumentów.