Dziś zdjęcie można zobaczyć tylko w razie złapania przez fotoradar straży miejskiej i policyjnej. Jeśli mandat wystawia Inspekcja Transportu Drogowego, to zdjęcie właściciel zobaczy dopiero w sądzie (tam trafi jego sprawa, kiedy odmówi wskazania kierowcy).
Minister sprawiedliwości uważa, że czas to zmienić. Zabrał głos po wystąpieniu rzecznika praw obywatelskich. Prof. Irena Lipowicz zabrała głos w imieniu właścicieli lub posiadaczy pojazdów, którzy są wzywani przez policję, straż miejską oraz ITD do wskazania kierującego autem, w związku z ujawnieniem przekroczenia prędkości zarejestrowanego przez fotoradar.
Wezwania zawierają pouczenie, że niewskazanie kierującego pojazdem, który miał się dopuścić danego wykroczenia, pociągać będzie odpowiedzialność na zasadzie art. 78 ust. 4 i 5 kodeksu drogowego w związku z art. 96 § 3 kodeksu wykroczeń. Pierwszy z przepisów nakłada na właściciela obowiązek, a drugi przewiduje grzywnę (do 5 tys. zł) dla tego, który kierowcy nie wyda.
„Otrzymanie wezwania po kilku miesiącach od daty wykroczenia, bez prawa wglądu w akta sprawy i bez możliwości zapoznania się ze zdjęciem z fotoradaru, nierzadko czyni obowiązek niemożliwym do spełnienia" – pisze prof. Lipowicz. I przekonuje ministra Gowina, że w państwie prawa nakładanie obowiązków na obywateli, zagrożone karami w postępowaniu represyjnym, z jednoczesnym ukształtowaniem systemu prawa w sposób, który uniemożliwia spełnienie obowiązku, jest niedopuszczalne.
Szczególne wątpliwości, jej zdaniem, budzi sytuacja, w której właściciel lub posiadacz pojazdu, pod rygorem odpowiedzialności za wykroczenie, obowiązany jest wskazać osobę najbliższą, której powierzył pojazd do kierowania. Zastrzeżenia rzecznika dotyczą również uprawnień ITD do prowadzenia postępowania w sprawie o wykroczenie polegające na niewskazaniu przez właściciela, komu powierzył pojazd do używania lub użytkowania w oznaczonym czasie.