Trzysta najniebezpieczniejszych punktów

Inspekcja Transportu Drogowego przejmie od 1 lipca wystawianie mandatów kierowcom złapanym przez fotoradar. Gdzie trzeba się mieć na baczności?

Aktualizacja: 21.06.2011 14:55 Publikacja: 21.06.2011 08:58

Trzysta najniebezpieczniejszych punktów

Foto: Rzeczpospolita

Zobacz nową mapę fotoradarów

Policja zakończyła właśnie analizę bezpieczeństwa na polskich drogach. Wnioski trafiły do Inspekcji Transportu Drogowego. Dzięki analizie na drogach całego kraju wytypowano 300 punktów, w których pojawią się fotoradary.

Nie wszystkie jednak od razu 1 lipca. Możliwe, że na początku będzie ich dużo mniej. Cały czas trwa sprawdzanie stanu urządzeń przejętych przez Generalny Inspektorat Transportu Drogowego od policji. Na nowe, finansowane z unijnych pieniędzy, trzeba będzie poczekać.

Zdecydowały wypadki

Co zdecydowało, że właśnie w tych miejscach staną urządzenia? Kilka względów.

– Maszty staną w miejscach, które miały najtragiczniejszy bilans wypadków – dowiedziała się „Rz" w Generalnym Inspektoracie.

Analizą objęto rok przed postawieniem masztu i trzy lata po tym terminie. Pilnie przyglądano się wydarzeniom na odcinku 500 metrów przed masztem i tyle samo za nim.

Najważniejsza była statystyka wypadków drogowych. Pod uwagę brano liczbę zabitych, rannych oraz kolizji, do których doszło.

Nie bez znaczenia były też przyczyny tych wydarzeń. Najważniejsza była prędkość, z jaką poruszał się kierowca.

Dziś prędkości na drogach pilnuje około 200 urządzeń. Od lipca, jak dowiedziała się „Rz", ITD będzie wykorzystywała urządzenia przejęte od policji oraz rozbudowywała system o dodatkowe rejestratory.

Granica błędu

Kierowcy, którzy nieznacznie przekroczą prędkość, nie dostaną mandatu. Za darmo będzie się można pomylić maksymalnie o 10 km/godzinę. Dobrodziejstwo takie przewidziano jednak tylko dla kierowców złapanych przez urządzenie stacjonarne (nie dotyczy więc np. wideorejestratorów zamontowanych w policyjnych radiowozach).

Powód wprowadzenia granicy błędu jest bardzo życiowy. Nasze drogi są potężnie zatłoczone i wyposażone w nadmiar znaków. Niebezpiecznie byłoby więc oczekiwać, że kierowca, koncentrując się na jeździe, co chwilę będzie zerkał na licznik prędkości. Każde większe przekroczenie skończy się jednak mandatem.

Zmieniają się też zasady działania strażników miejskich na drogach. Straż może wystawiać fotoradary jedynie w terenie zabudowanym i w dodatku musi ostrzec kierowców o ich ustawieniu. Chodzi o to, by przede wszystkim spełniały funkcję prewencyjną i by naprawdę skutecznie przyczyniły się do poprawy bezpieczeństwa na drogach.

Odblaskowy fotoradar

Po zmianach fotoradary mają być nie tylko oznakowane, ale i z daleka widoczne. W tym celu na drogach pojawi się nowy znak – D-51. Ma on informować kierowców o lokalizacji urządzeń samoczynnie kontrolujących i rejestrujących prędkość – popularnych fotoradarów. To, o ile wcześniej się pojawi, zależy od drogi i prędkości, jaką można na niej rozwijać.

Mianowicie tam, gdzie można jechać do 60 km/godz., stanie od 100 do 200 m przed fotoradarem. W miejscach, w których można jechać szybciej niż 60 km/godz. – od 200 do 500 m. Wyjątkiem są autostrady i drogi ekspresowe – tu przewidziano odległość od 500 do 700 m przed fotoradarem.

Znak będzie stosowany dla każdego kierunku ruchu. Znakowane nie będą miejsca ani odcinki dróg objęte automatyczną kontrolą prędkości wykonywaną przez policję i za pomocą wideorejestratorów, przenośnych radarów albo kontroli z helikoptera.

300 najbardziej niebezpiecznych miejsc w Polsce będą pilnować fotoradary

Znak informujący o fotoradarze nie będzie jedynym widocznym sygnałem kontroli. Odblaskową folią w kolorze żółtym pokryte będą także obudowy fotoradarów. Kiedy urządzenie zniknie, bo np. wymagać będzie   konserwacji albo naprawy, obudowa zostanie zasłonięta.

Mandat od ręki

Wystawiać je będzie nie pracownik centrum, lecz sam system. Informacja o złamaniu przepisów ruchu drogowego szybko (za sprawą specjalnego systemu) trafi do biura, a ono sprawdzi w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców, do kogo auto należy, i szybko wystawi wezwanie.

W przesyłce, która trafi do właściciela auta, pojawią się trzy możliwości reakcji. Będzie on mógł zgodzić się z proponowanym mandatem i go przyjąć. To jedno wyjście. Drugie – będzie miał możliwość stwierdzenia, że to nie on prowadził pojazd danego dnia. I trzecia ewentualność – kierowca nie wskaże osoby, której udostępnił auto (teraz za niewydanie sprawcy grozi kara do 5 tys. zł; trzeba jednak dowieść właścicielowi, że wie, kto złamał przepis). Identyczne zasady mają dotyczyć aut firmowych (to dziś popularny sposób na uniknięcie mandatu).

W zależności od tego, jakiego wykroczenia dopuści się kierowca, urządzenie namierzy i zarejestruje inne dane:

Wszystkie zdjęcia będą rejestrowane w formie cyfrowej, a numery tablic rozpozna specjalny system.

Zdjęcia, numery i szczegóły związane z konkretnym wykroczeniem będą zabezpieczone przed przeróbkami. Na koniec trafią do centralnego systemu teleinformatycznego.

Cały materiał zgromadzony w sprawie w trakcie czynności wyjaśniających może być okazany właścicielowi pojazdu lub podejrzanemu o wykroczenie wyjątkowo i tylko wówczas, gdy wymaga tego dobro prowadzonego postępowania.

Na zmianach zyskać mają polskie sądy, którym ubędzie spraw mandatowych.

Czytaj też:

 

Zobacz

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów