Państwo chce zarobić 1,5 mld zł na mandatach

Państwo chce zarobić 1,5 mld zł m.in. na mandatach. Wszystko wskazuje, że może się to udać.

Aktualizacja: 01.01.2013 11:48 Publikacja: 01.01.2013 10:07

Rusza właśnie montaż 300 nowych fotoradarów. Dziś na polskich drogach stoi około 800 masztów, z któr

Rusza właśnie montaż 300 nowych fotoradarów. Dziś na polskich drogach stoi około 800 masztów, z których większość jest pusta.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Ponad 300 nowych fotoradarów, 29 odcinkowych pomiarów prędkości, droższe mandaty oraz brak limitu punktów karnych nakładanych w trakcie kontroli drogowej – to rzeczywistość czekająca kierowców w nadchodzącym roku.

Jest się czego bać

W 2013 r. fiskus planuje ściągnąć od polskich kierowców 1,5 mld zł. To informacja, która z pewnością zmartwi wszystkich prowadzących pojazdy. Uzyskanie takiej kwoty wydaje się tym realniejsze, że w przyszłym roku zdrożeć mają mandaty. Z pewnością będzie ich też więcej. Powód? Zwiększa się liczba nowoczesnych fotoradarów (w sumie będzie ich 380). W wyciąganiu pieniędzy z kieszeni kierowców pomóc ma państwu również 30 aut wyposażonych w nowoczesne wideorejestratory.

Duże zmiany czekają również recydywistów drogowych. Po popełnieniu trzech wykroczeń lub zebraniu mandatów na kwotę 1,2 tys. zł każdy następny będą płacić dwa razy wyższy (projekt przepisów jest już gotowy).

Skala zainteresowania jest naprawdę duża, bo w Polsce mamy zarejestrowanych ponad 17 mln pojazdów i blisko 15 mln kierowców. To prawda, że nie wszyscy wyjeżdżają na drogi, ale i tak ponad 30 proc. z nich dostaje mandaty za przekroczenie dozwolonej prędkości, a sporo za łamanie przepisów wobec pieszych i rowerzystów.

W minionym roku wszystkie straże miejskie wystawiły ponad 1,2 mln mandatów za nadmierną prędkość na ponad 180 mln zł. Jeśli dodamy do tego mandaty nałożone przez Inspekcję Transportu Drogowego, to skala jest naprawdę duża. Będzie jeszcze większa. Rusza właśnie montaż 300 nowych fotoradarów. Dziś na polskich drogach stoi około 800 masztów, z których większość jest pusta. Generalna Inspekcja Transportu Drogowego ma bowiem jedynie 70 urządzeń, które montowane są na zmianę.

Docelowo puste skrzynki znikną za rok, bo GITD ma czas do lipca 2014 r. na oznaczenie żółtą folią odblaskową masztów z działającymi fotoradarami. Zniknąć muszą wszystkie atrapy oraz puste maszty.

Noga z gazu

Kolejnym elementem walki z piratami drogowymi będzie system odcinkowego pomiaru prędkości, który obejmie początkowo 24 odcinki dróg. Odległość między bramkami obliczającymi średnią prędkość wynosić ma do 10 km w terenie zabudowanym i do 20 km poza nim. Wspólnie z nowymi fotoradarami odcinkowe pomiary prędkości mają przyczynić się do tego, by kierowcy zdejmowali nogę z gazu.

O ile w wypadku fotoradarów kierowcy na ogół zwalniają przed urządzeniem i przyspieszają po jego minięciu, o tyle w wypadku odcinkowego pomiaru będą musieli dłużej pilnować dozwolonej w danym miejscu prędkości. Jeśli się nie uda – i urządzenia wyliczą, że kierowca jechał zbyt szybko – dostanie mandat jak za nadmierną prędkość z fotoradaru. Najmniej 50 zł, w razie minimalnego przekroczenia prędkości, a maksymalnie 500 zł – za rozwinięcie prędkości przekraczającej o 51 i więcej kilometrów na godzinę.

Bez limitu

Kolejna niedobra wiadomość to przesunięcie do stycznia 2016 r. przepisu ograniczającego do dziesięciu liczbę punktów karnych, którymi może nas ukarać drogówka podczas jednej kontroli (projekt jest już w Sejmie). Co to oznacza? Popełniając kilka wykroczeń, podczas jednej kontroli można stracić prawo jazdy. Drogówka nie ma dziś limitu punktów, które może nałożyć na kierowcę podczas jednej kontroli. Trzeba więc uważać, zwłaszcza teraz, gdy obowiązuje surowszy taryfikator.

Masz pytanie, wyślij e-mail do autorki, a.lukaszewicz@rp.pl

Opinia:

Mariusz Sokołowski, Komenda Główna Policji

Jeśli rzeczywiście limit nakładanych punktów karnych nie będzie obowiązywał, to policjanci będą korzystali z prawa, które mają. Punkty karne są dużo bardziej dokuczliwe dla kierowców niż nawet o wiele wyższe mandaty. Dlatego to właśnie za ich sprawą łatwiej jest oddziaływać na kierowców. Osobiście nie chciałbym spotkać na drodze kierowcy, który podczas jednej podróży potrafi zebrać 100 i więcej punktów karnych. Jest przecież zagrożeniem nie tylko dla siebie. Policja walczy o jeszcze jedną zmianę. Chcemy, by funkcjonariusz drogówki zatrzymujący kierowcę popełniającego drastyczne wykroczenie, którym stwarza zagrożenie nie tylko dla siebie, mógł na miejscu odebrać mu prawo jazdy na krótki czas, np. miesiąc czy dwa. Tak ku przestrodze, by kierowca miał szansę zobaczyć, jak się żyje bez samochodu. Takie rozwiązanie działa m.in. w Niemczech.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów