Mateusz B. jest zawodowym kierowcą, w związku z czym dużo podróżuje po kraju. Czasami przekracza dozwoloną prędkość, czego konsekwencją są mandaty. Pyta, jak to możliwe, że raz z wezwaniem do wskazania kierowcy dostaje zdjęcie z fotoradaru, a innym razem nie.
Zastanawia się też, czy kiedy zdjęcia nie ma, może odmówić wskazania kierowcy lub podważać fakt popełnienia wykroczenia, bo przecież nie ma dowodu, że to jego samochód został namierzony.
Z fotką lub bez
Sytuacja jest rzeczywiście skomplikowana, ale decyzję o przyjęciu mandatu lub odmowie czytelnik musi podjąć sam. Powinien jednak pamiętać, że od 1 lipca 2011 r. karanie za przekroczenie prędkości przejęła Inspekcja Transportu Drogowego. Nadal jednak mandaty wystawia też straż miejska. Kierowcy przekraczający dozwoloną prędkość namierzeni przez stacjonarny fotoradar mogą więc dostawać mandaty od obu służb.
Procedury karania kierowców złapanych na fotoradar przez straż miejską i inspekcję nie są jednak identyczne.
Początek jest w działaniu obu służb taki sam: wszystko zaczyna się od zrobienia zdjęcia, czyli od zarejestrowania wykroczenia.