Policja odbiera coraz więcej zgłoszeń od zdenerwowanych nocnym rykiem silników mieszkańców. Dzieje się tak od marca, szczególnie w większych miastach. Mimo specjalnych akcji, do których funkcjonariusze wykorzystują m.in sonometry (urządzenie do pomiaru hałasu), końca problemu nie widać.
W polskim prawie są przepisy, które pozwalają karać nie tylko za wprowadzanie niedozwolonych zmian w układzie wydechowym, ale i za generowanie nadmiernego hałasu. Mimo to liczba zgłoszeń nie spada.
Ma być słychać
Pomysłowość niektórych motocyklistów jest ogromna. Zdarza się, że demontują tłumiki i za pomocą manetki wprawiają silnik w większe obroty.
– Takie rzeczy się zdarzają, ale to nie są prawdziwi miłośnicy motocykli. W każdej grupie kierujących znajdą się takie przypadki – mówi „Rzeczpospolitej" Jacek Czarnota ze stowarzyszenia miłośników motocykli na Śląsku. I dodaje, że tak jak wśród kierowców stojących w korkach można zauważyć auta, które wręcz drżą od głośnej muzyki czy mają zamontowane dodatkowe głośniki, tak i wśród motocyklistów znajdą się tacy, którzy robią nadmierny hałas.
– Polskie drogi nie zawsze są przyjazne motocyklistom – uważa Jakub Trączyński ze stowarzyszenia miłośników motocykli. Jako przykład podaje stosowanie farb do malowania pasów czy linii ciągłych, które w czasie deszczu robią się śliskie niczym lodowisko.