Choć nie ma jeszcze danych, ilu chętnych zgłosiło się na nowy egzamin na małe i duże motocykle, to z sondy w Wojewódzkich Ośrodkach Ruchu Drogowego wynika, że zainteresowanie nimi rośnie.
Długie kolejki
W Warszawie na egzamin na motocykl trzeba czekać nawet miesiąc, nieco krócej w Katowicach i Wrocławiu. Instruktorzy nauki jazdy i egzaminatorzy twierdzą, że zainteresowanie byłoby jeszcze większe, gdyby sam kurs i egzamin nie były tak drogie. Dziś trzeba wydać na nie w sumie 1,5 tys. zł.
Pokusa jest jednak spora. Używany trzy-, czteroletni motocykl dobrej marki można kupić już za 5–6 tys. zł. Można też trafić na tańsze modele.
– Wielu kierowców przesiada się na motocykle z powodu korków panujących w miastach i kłopotów z parkowaniem – mówi Dariusz Stępiński, właściciel jednej ze szkół jazdy na Mazowszu. Niejednokrotnie też ci, którzy po raz pierwszy po latach siadają np. na skuter, korzystają z lekcji doszkalających. Koszt niewielki, a poczucie bezpieczeństwa rośnie. – Coraz więcej mamy też miłośników skuterów. To idealny środek transportu do pracy w zatłoczonych miastach – podsumowuje.
W wypadku tych ostatnich ceny są jeszcze bardziej atrakcyjne. Za używany trzyletni Kymco trzeba zapłacić mniej niż 3 tys. zł, a za ZIPP Quantum nieco ponad 2 tys. zł.