Choćby byli w miejscach wyznaczonych jako bezpieczne.
[link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=9685E9E6C886A32D696CCDFEFB25F160?id=308542]Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych[/link] stanowi, że za bezpieczeństwo w miejscu i w czasie jej trwania odpowiada organizator. Mówi też o obowiązkach samorządu, policji, straży pożarnej. Ustawodawca zdawał sobie jednak sprawę, że to nie wystarczy, i zapisał, że uczestnicy imprezy masowej powinni zachowywać się w sposób niezagrażający bezpieczeństwu innych, a także przestrzegać regulaminu obiektu czy imprezy.
Kwestia ta wynikła w sprawie, jaką PZU wytoczył poszkodowany przez auto wyścigowe, które wypadło z trasy podczas rajdu Cieszyńska Barbórka. Poturbowało kilka osób, w tym powoda, 20-letniego pasjonata tego sportu (nawet czynnie go uprawiającego), i fotoreportera, który stał za niebezpiecznym zakrętem, ale na miejscu przeznaczonym dla publiczności. Powód z połamanym nosem i kilkoma innymi obrażeniami do zdrowia dochodził przez dwa lata. Trzy miesiące był niemal przykuty do łóżka, a przez kolejne pół roku musiał chodzić w gorsecie. Na szczęście doszedł do siebie.
Sąd I instancji zasądził mu 6 tys. zł odszkodowania za koszty leczenia i rehabilitacji oraz 25 tys. zł zadośćuczynienia za szkody (krzywdę) niemajątkowe. Sąd ten w uzasadnieniu wyroku powiedział, że w pewnym stopniu (choć go bliżej nie określił) sam jest sobie winien, gdyż jako znawca tego sportu, świadom zagrożeń z nim związanych, musiał wiedzieć, które miejsca są najniebezpieczniejsze. Przyczynił się zatem do szkody, inaczej mówiąc, miał to niebezpieczeństwo jakby wkalkulowane.
[srodtytul]Kto za co odpowiada [/srodtytul]