W 2010 r. chorzy skierowali 29 tys. skarg do rzecznika praw pacjenta. To znaczny wzrost w porównaniu z 2009 r., kiedy zaledwie 9 tys. pacjentów poprosiło o interwencję. Takie wnioski płyną z raportu z działalności rzecznika praw pacjenta za 2010 r.
Najwięcej lecznic nieprzyjaznych chorym jest w województwie mazowieckim, z którego pochodzi ok. 30 proc. wszystkich skarg. Najrzadziej o swoje prawa upominali się pacjenci z województw opolskiego i podlaskiego.
– Liczba skarg stale wzrasta, gdyż ludzie są coraz bardziej świadomi swoich praw i faktu, że istnieje instytucja rzecznika – mówi Krystyna Kozłowska, rzecznik praw pacjenta. Najczęściej, bo aż 16 tys. razy, skarżono się na przychodnie utrudniające dostęp do świadczeń zdrowotnych. Pracownicy rejestracji nagminnie odmawiali telefonicznego zapisu na wizytę u lekarza, informując, że trzeba się pofatygować do placówki osobiście. Służba zdrowia utrudniała też chorym wgląd w ich dokumentację medyczną. Pacjenci często nie mieli nawet możliwości sprawdzić w historii swojej choroby, czy leczenie przebiegało prawidłowo.
– Chory podejrzewający, że zarażono go w szpitalu np. wirusowym zapaleniem wątroby typu C, nie ma możliwości sprawdzenia tego w dokumentacji. Występując później na drogę sądową, ma już na wstępie mniejsze szanse na odszkodowanie, jeśli nie dołączy do pozwu dokumentacji medycznej – mówi o problemie Zbigniew Dudko ze stowarzyszenia pacjentów Primum Non Nocere.
Pacjenci skarżą się też na brak poszanowania życia rodzinnego. Lekarze dyżurujący nie pozwalają rodzicom niepełnosprawnych dzieci przebywać w nocy na oddziale albo pobierają za to opłaty.