Jak informuje „Gazeta Wyborcza" klub z Białegostoku zakazał wstępu na mecze pierwszej drużyny trzem kibicom, którzy zamieszani są w rasistowski atak na nigeryjskiego piłkarza Ugo Ukaha, do jakiego doszło podczas meczu w Szczecinie.
Wobec kibiców nie zastosowano kary klubowego zakazu stadionowego, bowiem do jego nałożenia uprawniony jest wyłącznie organizator. Białostocki klub skorzystał z innych wynikających z ustawy uprawnień.
- Przepisy te dotyczą odmowy wstępu na mecz osobie, która stwarza zagrożenie bezpieczeństwa – powiedziała „Gazecie" Agnieszka Syczewska, rzeczniczka Jagiellonii. – Od tej decyzji nie ma odwołania i że nie jest ona ograniczona w czasie, w przeciwieństwie do zakazu stadionowego, który może obowiązywać maksymalnie dwa lata.
Prawnicy specjalizujący się w ustawie o bezpieczeństwie imprez masowych wskazują, iż sprawa ma charakter precedensowy, rzadko bowiem się zdarza aby kluby korzystały z tej regulacji. Odmowa sprzedaży biletów przez białostocki mogła mieć miejsce, jeżeli osoby te chciały rzeczywiście nabyć bilet i jeżeli były one sprawcami wydarzenia, które miało miejsce w Szczecinie. – Ustawa o bezpieczeństwie imprez masowych wskazuje, iż osobie, co do której zachodzi uzasadnione podejrzenie, że w miejscu i w czasie trwania imprezy masowej może stwarzać zagrożenie dla bezpieczeństwa imprezy masowej można odmówić sprzedaży biletu, nawet jeżeli nie orzeczono zakazu wobec niej zakazu sądowego lub klubowego– – mówi RP.pl Mateusz Dróżdż, prawnik z międzynarodowej kancelarii Gide Loyrette Nouel, wykładowca Uczelni Łazarskiego.
Prawnik zauważa, iż zastosowane w tym przepisie przesłanki są bardzo nieostre. – Jest to raczej decyzja uznaniowa i jeżeli była ona zasadna to nie przysługuje od niej żadne odwołanie. To tak jak z umową cywilnoprawną. Jedna ze strona odmawia jej zawarcia ponieważ ma taką możliwość – wyjaśnia.