Angielski – postrach przedszkolaka

Obowiązkowego języka obcego będą uczyć przedszkolanki z jego podstawową znajomością.

Aktualizacja: 10.02.2014 12:24 Publikacja: 10.02.2014 08:42

Angielski – postrach przedszkolaka

Foto: Dziennik Wschodni/Fotorzepa, Sławomir Mielnik

Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, by dzieci już w przedszkolach uczyły się obowiązkowo języka obcego. Nie byłyby to dodatkowe zajęcia, za które oddzielnie płaci samorząd lub rodzice, ale prowadzone w granicach bezpłatnych godzin. W placówkach brakuje jednak odpowiedniej kadry. Dlatego języka obcego mają uczyć przedszkolanki znające go w stopniu podstawowym. W wypadku angielskiego wystarczy np. First Certificate in English (FCE).

Takie zmiany przewidują skierowane do konsultacji społecznych dwa projekty rozporządzeń. Jeden dotyczący podstawy programowej, drugi kwalifikacji nauczycieli.

Brakuje kadry

Jak wskazuje w uzasadnieniu Joanna Berdzik, wiceminister edukacji, zajęcia prowadziłyby osoby mające kwalifikacje do pracy w przedszkolu, ale bez przygotowania do wczesnego nauczania języka obcego. Z danych MEN i GUS wynika, że na 83 tys. nauczycieli wychowania przedszkolnego zaniżone kwalifikacje ma 72 tys. Dlaczego zatem mają oni wystąpić w roli anglistów i germanistów, ucząc co najmniej 2 mln maluchów?

Więcej szkód ?niż korzyści

– Zmiana ma wyrównać szanse edukacyjne. Obecnie nie wszystkie dzieci mają możliwość przygotowania się do posługiwania się językiem obcym, którego obowiązkowa nauka rozpoczyna się w pierwszej klasie – uzasadnia Joanna Berdzik. Obecnie z ?1,3 mln przedszkolaków tylko 440 tys. uczy się języka obcego (34 proc.).

Pozostaje jednak pytanie, czy pomysł MEN jest dobry. Rodzice i eksperci uważają, że nie został przemyślany.

– To beznadziejny pomysł. Małe dziecko bardzo szybko chłonie wymowę, intonację. Jeśli na wczesnym etapie usłyszy błędy, a osoba słabo znająca język mówi z błędami, co jest naturalne, to się ich nauczy. Taka „edukacja" przyniesie więcej szkód niż pożytku – komentuje Karolina Elbanowska z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, z wykształcenia germanistka.

Monika Ebert, która prowadzi przedszkole w podwarszawskim Zalesiu Górnym, uważa, że trzeba albo poprowadzić zajęcia bardzo dobrze, albo z nich zrezygnować. Wyjaśnia, że w tym wieku u dzieci powinno się kształtować dyspozycje, czyli zamiast uczyć – zachęcać do nauki. Jak? W wypadku pisania – ćwicząc rękę. W wypadku angielskiego – przez słuchanie płyt, oglądanie teatrzyków w oryginalnym języku.

W prowadzonej przez nią placówce są organizowane np. angielskie podwieczorki. Osoba dobrze znająca język gotuje razem z dziećmi. One uwielbiają w tym wieku robić coś w kuchni, a przy okazji mają styczność z językiem.

Dlatego zdaniem Moniki Ebert najważniejsze jest, aby wyszkolić nauczycieli do kształtowania dyspozycji, a także przygotować program zaopiniowany przez metodyków. Nie wolno zostawić nauczycieli z kolejnym obowiązkiem bez pomocy.

Samorządowcy też nie mają wątpliwości, że proponowane rozwiązanie nie jest najlepsze.

– Stara zasada mówi, że początki są najważniejsze. Dlatego to we wczesnej edukacji potrzebne są dobre umiejętności dydaktyczne i dobra znajomość języka. Pozorowane działania nie dadzą spodziewanych efektów – uważa Marek Olszewski, wiceprzewodniczący Związku Gmin Wiejskich.

Tną koszty

Rezultatem zmian może być też koniec angielskiego prowadzonego przez odpowiednio przygotowane osoby. W trudnej sytuacji finansowej samorządy mogą wstrzymać pieniądze na wykwalifikowaną, ale dodatkowo zatrudnianą kadrę, twierdząc, że zajęcia mogą prowadzić przedszkolanki w granicach etatu.

Zgodnie z projektem od września 2014 r. przedszkola mogą wprowadzić język obcy. Rok później będzie on obowiązkowy dla pięciolatków, a od września 2017 r. dla wszystkich przedszkolaków. Nauczyciele bez przygotowania będą mogli uczyć aż do 2020 r.

Etap legislacyjny: konsultacje społeczne

Monika Rościszewska, Instytut Komeńskiego

Pomysł, aby przedszkolaki miały obowiązkowo do czynienia z językiem obcym, głównie angielskim, jest dobry. Dzieci powinny mieć kontakt z językami jak najwcześniej. Jak zwykle jednak diabeł tkwi w szczegółach, a  dokładnie w wykonaniu. Jeżeli zatem nie ma nauczycieli, którzy posługują się biegle  angielskim, to trzeba opracować program przygotowujący do nauki języka. Resort może przygotować zestaw programów, piosenek i filmów w języku angielskim, do puszczania  podczas normalnych zajęć.
Najważniejsze, by osoby nieumiejące mówić w języku obcym nie rozmawiały z dziećmi. Większą krzywdę może wyrządzić wdrukowanie dzieciom złej wymowych i nieprawidłowych nawyków, niż  nieznajomość jakiegoś słowa z oglądanych ciekawych programów. Zrozumieją kontekst i znaczenie oraz zapamiętają wykorzystanie języka, tak jak uczą się języka ojczystego. Przecież nikt małego dziecka nie uczy słówek po polsku. One je wchłaniają, przetwarzają i potem wykorzystują w innych sytuacjach. Tak samo może być z   angielskim w przedszkolach. Mam nadzieję, że ta nauka nie przekształci się  w lekcje o owocach i kolorowanie „fruit basket”.

Pomysł, aby przedszkolaki miały obowiązkowo do czynienia z językiem obcym, głównie angielskim, jest dobry. Dzieci powinny mieć kontakt z językami jak najwcześniej. Jak zwykle jednak diabeł tkwi w szczegółach, a  dokładnie w wykonaniu. Jeżeli zatem nie ma nauczycieli, którzy posługują się biegle  angielskim,  to trzeba opracować program przygotowujący do nauki języka. Resort może przygotować zestaw programów, piosenek i filmów w języku angielskim, do puszczania podczas normalnych zajęć.

Najważniejsze, by osoby nieumiejące mówić w języku obcym nie rozmawiały z dziećmi. Większą krzywdę może wyrządzić wdrukowanie dzieciom złej wymowych i nieprawidłowych nawyków, niż nieznajomość jakiegoś słowa z oglądanych ciekawych programów. Zrozumieją kontekst i znaczenie oraz zapamiętają wykorzystanie języka, tak jak uczą się języka ojczystego. Przecież nikt małego dziecka nie uczy słówek po polsku. One je wchłaniają, przetwarzają i potem wykorzystują w innych sytuacjach. Tak samo może być z angielskim w przedszkolach.

Ministerstwo Edukacji Narodowej chce, by dzieci już w przedszkolach uczyły się obowiązkowo języka obcego. Nie byłyby to dodatkowe zajęcia, za które oddzielnie płaci samorząd lub rodzice, ale prowadzone w granicach bezpłatnych godzin. W placówkach brakuje jednak odpowiedniej kadry. Dlatego języka obcego mają uczyć przedszkolanki znające go w stopniu podstawowym. W wypadku angielskiego wystarczy np. First Certificate in English (FCE).

Takie zmiany przewidują skierowane do konsultacji społecznych dwa projekty rozporządzeń. Jeden dotyczący podstawy programowej, drugi kwalifikacji nauczycieli.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Internet i prawo autorskie
Bruksela pozwała Polskę do TSUE. Jest szybka reakcja rządu Donalda Tuska
Prawnicy
Prokurator z Radomia ma poważne kłopoty. W tle sprawa katastrofy smoleńskiej
Sądy i trybunały
Nagły zwrot w sprawie tzw. neosędziów. Resort Bodnara zmienia swój projekt
Prawo drogowe
Ten wyrok ucieszy osoby, które oblały egzamin na prawo jazdy
Dobra osobiste
Karol Nawrocki pozwany za książkę, którą napisał jako Tadeusz Batyr