Ta tendencja trwa już od trzech lat – wynika to z dorocznego raportu opublikowanego przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. W 2011 r. Komisja Europejska wniosła siedem skarg przeciwko Polsce, rok później aż dwanaście, a w 2013 r. – osiem. Wśród spraw będących w toku są m.in. dwie o stosowaniu zbyt niskiej stawki VAT na towary dla ochrony przeciwpożarowej oraz sprzętu medycznego. Trybunał ma też rozstrzygnąć trudną politycznie sprawę banków komórek rozrodczych. Wskutek sporów ideologicznych na tle zapłodnienia in vitro polskiemu parlamentowi nie udało się dotychczas uchwalić ustawy wdrażającej unijną dyrektywę.
Zdaniem sędziego Trybunału Marka Safjana mimo kłopotów z wdrażaniem unijnego prawa Polska jest dobrze oceniana jako partner we współpracy z tą instytucją.
– W przedstawianych dokumentach polskie urzędy i sądy prezentują wysoki poziom merytoryczny i przytaczają sporo rozsądnych argumentów – zauważa sędzia. – Na tym tle nasz kraj jest w Luksemburgu lepiej oceniany np. niż Rumunia. Spraw stamtąd jest w Trybunale mniej, ale są gorzej przygotowane.
Marek Safjan ocenia, że dla polskich sądów współpraca z Trybunałem może być bardzo korzystna, m.in. ze względu na potrzebę odejścia od sztywnej literalnej wykładni prawa ku wykładni systemowej.
– Uderzmy się w piersi: to nasza wina, bo polskie uniwersytety tak kształcą, by odczytywać prawo bez odniesienia do jego kontekstu funkcjonalnego, do tego, czemu ono naprawdę służy – przyznaje sędzia, który przed objęciem funkcji w luksemburskim Trybunale przez wiele lat wykładał prawo cywilne na Uniwersytecie Warszawskim.