Narodowy Fundusz Zdrowia ujawnił szczegółowe dane dotyczące refundacji leków. Ze sprawozdania za 2014 r. wynika, że na dopłaty pacjentom do leków NFZ wydał 7,5 mld zł. Pierwotne zakładał prawie 8 mld zł. Udało mu się więc zaoszczędzić ok. 500 tys. zł. Urzędnicy resortu zdrowia tłumaczą, że trudno mówić o oszczędnościach, bo pieniądze są przeznaczane na sfinansowanie usług szpitalnych wykonanych ponad limit ustalony w kontrakcie z NFZ.
Z tych 7,5 mld zł dwie trzecie poszło na refundację leków, które chorzy dostają za opłatą ryczałtową w aptece (3,20 zł). Kolejne 20 proc. budżetu na refundację leków dostępnych z 30-proc. odpłatnością, a prawie 7 proc. na leki dostępne z odpłatnością 50 proc. Tylko 7 proc. budżetu fundusz wydał na leki dostępne dla chorych bezpłatnie.
Pojęcia: „odpłatność", „cena leku" czy „dopłata do leku", są w ustawie refundacyjnej mylące. To, że dany farmaceutyk ma poziom odpłatności ryczałtowy, nie oznacza, że chorzy zapłacą za niego 3,20 zł – zauważa Paulina Kieszkowska-Knapik, adwokat z kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński. Dodaje, że wszystko dlatego, iż bezpłatność, ryczałt czy procent ceny określony w ustawie odnoszą się do limitu refundacji, a nie do rzeczywistej ceny leku. – Jeśli więc medykament jest ulokowany na liście refundacyjnej w kategorii ryczałt, pacjent zapłaci 3,20 zł tylko za lek wyznaczający limit finansowania (najtańszy w tej grupie). Droższy kosztuje 3,20 plus różnica w cenie rzeczywistej, np. 100 zł – mówi mec. Kieszkowska-Knapik.
NFZ w sprawozdaniu wymienia także 25 substancji lekowych, które kosztują go najwięcej. 8,5 proc. całego budżetu na refundację przeznacza na leki dla astmatyków. 8,2 proc. na farmaceutyki potrzebne w chorobach kardiologicznych. Prawie 7 proc. na refundację dla cukrzyków, a ok. 5 proc. dla osób z problemami układu nerwowego.
Dziwi to, że wśród najdroższych leków nie ma onkologicznych. Tym bardziej że onkologia jest priorytetem i od stycznia 2015 r. pacjenci z wykrytym rakiem mają dostęp do leczenia bez kolejki.