To nie pandemia i zimno wyganiają uczniów na naukę zdalną

To nie przez koszty ogrzewania dyrektorzy szkół decydują się na zamykanie szkół. Najczęstszą przyczyną jest remont.

Publikacja: 09.11.2022 03:00

To nie pandemia i zimno wyganiają uczniów na naukę zdalną

Foto: Adobe Stock

Awaria kanalizacji, przedłużający się remont, a nawet jelitówka – to powody przejścia na naukę online. Mimo że zniesiono niemal wszystkie pandemiczne obostrzenia, niektóre dzieci uczyły się zdalnie w tym roku szkolnym nawet dwa miesiące. Rodzice nie są zadowoleni.

– Po dwóch latach epidemii i szkodliwej edukacji online uczniowie muszą mieć na stałe zapewnioną stacjonarną edukację, opiekę, wychowanie – mówi Adam Mazurek, organizator ruchu Ogólnopolski Strajk Dzieci.

Awaria lub jelitówka

Od początku tego roku szkolnego dyrektor szkoły lub przedszkola ma obowiązek przejść na edukację zdalną, jeśli zajęcia w placówce są zawieszone na dłużej niż dwa dni. Przyczyny zamknięcia szkoły czy przedszkola mogą być różne: zagrożenie bezpieczeństwa uczniów w związku z organizacją i przebiegiem imprez ogólnopolskich lub międzynarodowych, zagrażająca zdrowiu uczniów temperatura na zewnątrz lub w salach lekcyjnych, sytuacja epidemiologiczna, a także inne nadzwyczajne zdarzenia zagrażające bezpieczeństwu lub zdrowiu uczniów. Okazuje się, że dyrektorzy placówek za wystarczającą przyczynę zamknięcia szkoły najczęściej wskazują remont. Z tego powodu uczniowie z Rudy Śląskiej spędzili kolejne dwa miesiące przed monitorami komputerów.

– Szkoła Podstawowa nr 7 im. Adama Mickiewicza w od 2 września do 28 października prowadziła nauczanie z wykorzystaniem technik i metod kształcenia na odległość. Zajęcia prowadzone tradycyjnie zostały zawieszone dla uczniów klas II–VIII ze względu na konieczność przeprowadzenia w budynku szkoły nieplanowanych wcześniej prac remontowych związanych z zabezpieczeniem przeciwpożarowym – wyjaśnia Adam Nowak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Ruda Śląska.

Uczniowie Zespołu Szkół nr 2 im. Leona Rutkowskiego w Płońsku przez dwa ostatnie tygodnie października uczyli się w domu. W szkole było na to za zimno.

– Od początku wakacji w szkole trwa termomodernizacja. Budynek jest ocieplany, wymieniany jest węzeł cieplny. Tak dużego remontu nie da się wykonać podczas wakacyjnej przerwy. Prace trwają. Niestety, nie dotarły na czas komponenty instalacji. Temperatura w budynku spadła poniżej 18 stopni i dyrektor szkoły był zmuszony zawiesić zajęcia stacjonarne. Od początku listopada uczniowie uczą się w placówce – mówi Paweł Dychto, naczelnik Wydziału zdrowia, oświaty, kultury sportu i spraw społecznych w płońskim starostwie powiatowym.

Czytaj więcej

Nauka zdalna w szkołach, gdy zabraknie węgla. Nowe rozporządzenie rządu

– Przyczyną zawieszenia zajęć była niemożność zapewnienia bezpiecznych i higienicznych warunków pracy – przyznaje Bożena Dzitowska, dyrektor Zespołu Szkół nr 2 w Płońsku.

Sprzeciw rodziców

Na warszawskim Grochowie uczniowie jednej ze szkół podstawowych przez kilka dni uczyli się online z powodu awarii kanalizacji.

W Kielcach przyczyną zamknięcia placówki była jelitówka.

– Podjąłem decyzję o przejściu w klasach II–VIII na zdalne nauczanie od 18 do 22 października. Od środy 12 października odnotowaliśmy w sumie kilkadziesiąt przypadków zachorowań z objawami podobnymi do rozprzestrzeniania się jakiegoś rodzaju rotawirusa. Kilkoro dzieci trafiło z tego powodu do szpitala.

W poniedziałek, 17 października, w szkole nieobecnych było 80 uczniów (na 202 uczących się w placówce). W trakcie tego dnia odnotowaliśmy kolejne przypadki złego samopoczucia uczniów – wyjaśnia dr Bartłomiej Zapała, dyrektor Akademickiej Szkoły Podstawowej w Kielcach.

O zamknięciu placówki została poinformowana Państwowa Inspekcja Sanitarna i świętokrzyskie Kuratorium Oświaty.

Zdaniem części rodziców przepisy pozwalające na zamknięcie szkoły i przejście na naukę online są jednak nadużywane.

– Mamy kilka zgłoszeń od rodziców. Złożyliśmy skargi do dyrektorów szkół, kuratoriów oświaty, Ministerstwa Edukacji i Nauki. W kilku przypadkach udało się nam skutecznie powstrzymać bezpodstawne zamknięcie szkół – mówi Adam Mazurek. I dodaje, że zawieszenie zajęć i przejście na naukę zdalną powinno być wprowadzane tylko wyjątkowo, gdy zagrożone jest zdrowie uczniów.

– Pojęcie zagrożenia zdrowia jest jednak bardzo ogólne – uważa Adam Mazurek.

Opinia dla „Rzeczpospolitej”
Marek Pleśniar, dyrektor Biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty

Duże remonty, których nie można było przeprowadzić podczas przerwy wakacyjnej, zdarzały się i wcześniej. Uczniowie byli wówczas przenoszeni do innych szkół, które zazwyczaj pracowały na dwie zmiany. Podczas krótszych remontów, będących np. wynikiem awarii, dzieci nie miały zajęć. Materiał trzeba było jakoś nadrobić.

Nauka zdalna jest więc w takich przypadkach dobrym rozwiązaniem. Lepsze to niż przerwa lub zmianowa nauka w obcej szkole. To niewątpliwy zysk pandemii. Ministerstwo Edukacji i Nauki oraz szkoły powinny rozwijać narzędzia nauki zdalnej. Nie wiadomo bowiem, kiedy i jak długo będziemy musieli z niej jeszcze korzystać.

Awaria kanalizacji, przedłużający się remont, a nawet jelitówka – to powody przejścia na naukę online. Mimo że zniesiono niemal wszystkie pandemiczne obostrzenia, niektóre dzieci uczyły się zdalnie w tym roku szkolnym nawet dwa miesiące. Rodzice nie są zadowoleni.

– Po dwóch latach epidemii i szkodliwej edukacji online uczniowie muszą mieć na stałe zapewnioną stacjonarną edukację, opiekę, wychowanie – mówi Adam Mazurek, organizator ruchu Ogólnopolski Strajk Dzieci.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Prawo karne
Przeszukanie u posła Mejzy. Policja znalazła nieujawniony gabinet
Prawo dla Ciebie
Nowe prawo dla dronów: znikają loty "rekreacyjne i sportowe"
Edukacja i wychowanie
Afera w Collegium Humanum. Wykładowca: w Polsce nie ma drugiej takiej „drukarni”
Edukacja i wychowanie
Rozporządzenie o likwidacji zadań domowych niezgodne z Konstytucją?
Praca, Emerytury i renty
Są nowe tablice GUS o długości trwania życia. Emerytury będą niższe