Urzędnicy warszawskiego magistratu wstępnie podliczyli straty powstałe w Marszu Niepodległości na 50 tys. zł i zamierzają je odzyskać od organizatora.
Obowiązujący (zmieniony) od 9 listopada 2012 r. art. 10 ust. 3 prawa o zgromadzeniach stanowi, że przewodniczący zgromadzenia odpowiada za zgodny z prawem przebieg zgromadzenia oraz jest obowiązany przeprowadzić je „w taki sposób, aby zapobiec powstaniu szkód z winy uczestników".
Rzecz w tym, że nowelizacji tej nie stosuje się do zgromadzeń zgłoszonych przed dniem jej wejścia w życie, a ostatnie manifestacje z pewnością zgłoszono przed 9 listopada. Wcześniej obowiązujące przepisy takiej odpowiedzialności nie przewidywały. Wprawdzie w 2004 r. Sejm uchwalił podobny przepis wprowadzający odpowiedzialność organizatora za szkody wyrządzone przez uczestników zgromadzenia, ale Trybunał Konstytucyjny w wyroku z 10 listopada 2004 r. (Kp 1/04) stwierdził jego niekonstytucyjność. Trybunał Konstytucyjny wskazał wtedy, że przerzucenie na organizatora ciężaru odpowiedzialności praktycznie za każdą szkodę wywołaną przez uczestnika zgromadzenia wykracza istotnie poza przyjęty zakres ryzyka odszkodowawczego. Nasuwa się wręcz wniosek, że tak zaostrzona odpowiedzialność ma wywoływać u potencjalnych organizatorów efekt antymotywacyjny, zniechęcać do organizowania zgromadzeń. To jest zaś nieuzasadniona bariera w korzystaniu z prawa do wolności zgromadzeń.
Zdaniem Ryszarda Piotrowskiego, konstytucjonalisty z Uniwersytetu Warszawskiego, obecny przepis jest jedynie inaczej ubraną w słowa regulacją zakwestionowaną przed laty przez Trybunał Konstytucyjny.
Zarówno bowiem poprzednia, jak i obecna regulacja ustala rodzaj tzw. odpowiedzialności na zasadzie winy własnej organizatora (art. 415 i art. 416 kodeksu cywilnego), co wymaga ustalenia nie tylko, że szkoda w ogóle została wyrządzona, ale także winy przewodniczącego zgromadzenia.