Resort zdrowia zmienia zasady kontrolowania placówek leczniczych. Chce, by były jak najmniej dotkliwe i nie dezorganizowały pracy placówki, a kontrolerzy nie zajmowali się niepotrzebną biurokracją. Dlatego nowelizacja ustawy o świadczeniach zdrowotnych, obowiązująca od 1 czerwca, umożliwia służbom kontrolnym Narodowego Funduszu Zdrowia inspekcję zza biurka. Przed rozpoczęciem kontroli pracownik NFZ wyśle jednak maila do placówki z informacją, że rozpoczyna zdalne sprawdzanie jej dokumentów. To pierwsza ustawa wprowadzająca elektronizację procesu kontroli w placówkach służby zdrowia, oszczędzająca czas pracowników NFZ i szpitali. Jak podkreślał wiceminister zdrowia odpowiedzialny za cyfryzację Janusz Cieszyński, takie rozwiązanie pozwoli też zachować ciągłość pracy szpitala czy przychodni. W przeszłości przyjazd kontrolerów potrafił wyłączyć z funkcjonowania cały oddział czy sporą część szpitala.
Czytaj także:
Apteki i szpitale: nowi kontrolerzy będą sprawdzać finanse placówek ochrony zdrowia
To niejedyne ułatwienia dla świadczeniodawców. Kolejnym jest zakaz jednoczesnej kontroli ze strony Ministerstwa Zdrowia i NFZ. Nie będzie też można ponownie kontrolować tego samego obszaru w tym samym podmiocie, a czas kontroli zostanie ograniczony. Przy kontrakcie do 2 mln zł potrwa ona maksymalnie 12 dni.
Nowela wprowadza także tzw. próg bagatelności. Analitycy resortu obliczyli, że choć co druga kontrola kończy się karą poniżej 500 zł, stanowią one zaledwie 10 proc. sumy wszystkich kar. Postanowili więc zrezygnować z kar niższych niż 500 zł. Jak mówił minister Cieszyński, resort woli nakładać kary za poważne wykroczenia i zależy mu, by były one dotkliwe. Żeby jednak zapobiec sytuacji, w której kontrolerzy będą nakładać kary wyższe tylko po to, by przekroczyć próg 500 zł, opracowano dokładny taryfikator, którego muszą przestrzegać.