W tym roku akademickim studenci mogą studiować bezpłatnie tylko na jednym kierunku. Zgodnie z przepisami znowelizowanej ustawy o szkolnictwie wyższym sprzed dwóch lat od października tylko 10 proc. najlepszych na swoim roku studentów uczelni publicznych uniknie opłat za drugi i kolejny kierunek. Zaoszczędzą także żacy, którzy zaczęli studia przed 2011 r.
Szkopuł w tym, że nie wiadomo, jak te przepisy interpretować. Kłopoty mają nie tylko studenci. Wątpliwości sygnalizują nawet rektorzy uczelni wyższych. Ustawą zajmuje się także Trybunał Konstytucyjny.
Adam Błażejczyk spod Łomży jest magistrem politologii, zarządzania i ma licencjat ze stosunków międzynarodowych. Na wszystkich kierunkach studiował bezpłatnie.
– Wiedziałem, że na rynku pracy nie osiągnę wiele z tytułem politologa, chciałem więcej. Znajomi poradzili, by studiować coś jeszcze – mówi Błażejczyk. Zakończył studia w czerwcu tego roku i przed miesiącem dostał pracę jako menedżer projektu w międzynarodowej firmie. Studiował trzy kierunki niemal jednocześnie, bo zdawał sobie sprawę, że od nowego roku akademickiego musiałby już za nie płacić. A bez tak rozległego wykształcenia, jak twierdzi, nie znalazłby pracy na rynku.
Błędne informacje od uczelni
Tak jednak jak wielu innych studentów nie wiedział, że ci, którzy rozpoczęli naukę na wyższej uczelni przed 2011 r., mogą jeszcze kształcić się na drugim kierunku bezpłatnie. Dotyczy to także osób, które w 2011 r. podjęły studia drugiego stopnia. W tym wypadku można bezpłatnie podjąć naukę na drugim kierunku studiów, ale tylko licencjackich.