Student dopiero po roku dowie się, czy zapłaci za naukę

Od października studiowanie kolejnego kierunku jest płatne. Na brak opłat mogą liczyć tylko najlepsi.

Aktualizacja: 12.10.2013 13:11 Publikacja: 12.10.2013 10:30

Ze zmienionych przepisów ustawy o szkolnictwie wyższym wynika, że tylko 10 proc. najlepszych na swoi

Ze zmienionych przepisów ustawy o szkolnictwie wyższym wynika, że tylko 10 proc. najlepszych na swoim roku studentów uczelni publicznych uniknie opłat za drugi i kolejny kierunek studiów

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Mystkowski Krzysztof Mystkowski

W tym roku akademickim studenci mogą studiować bezpłatnie tylko na jednym kierunku. Zgodnie z przepisami znowelizowanej ustawy o szkolnictwie wyższym sprzed dwóch lat od października tylko 10 proc. najlepszych na swoim roku studentów uczelni publicznych uniknie opłat za drugi i kolejny kierunek. Zaoszczędzą także żacy, którzy zaczęli studia przed 2011 r.

Szkopuł w tym, że nie wiadomo, jak te przepisy interpretować. Kłopoty mają nie tylko studenci. Wątpliwości sygnalizują nawet rektorzy uczelni wyższych. Ustawą zajmuje się także Trybunał Konstytucyjny.

Adam Błażejczyk spod Łomży jest magistrem politologii, zarządzania i ma licencjat ze stosunków międzynarodowych. Na wszystkich kierunkach studiował bezpłatnie.

– Wiedziałem, że na rynku pracy nie osiągnę wiele z tytułem politologa, chciałem więcej. Znajomi poradzili, by studiować coś jeszcze – mówi Błażejczyk. Zakończył studia w czerwcu tego roku i przed miesiącem dostał pracę jako menedżer projektu w międzynarodowej firmie. Studiował trzy kierunki niemal jednocześnie, bo zdawał sobie sprawę, że od nowego roku akademickiego musiałby już za nie płacić. A bez tak rozległego wykształcenia, jak twierdzi, nie znalazłby pracy na rynku.

Błędne informacje od uczelni

Tak jednak jak wielu innych studentów nie wiedział, że ci, którzy rozpoczęli naukę na wyższej uczelni przed 2011 r., mogą jeszcze kształcić się na drugim kierunku bezpłatnie. Dotyczy to także osób, które w 2011 r. podjęły studia drugiego stopnia. W tym wypadku można bezpłatnie podjąć naukę na drugim kierunku studiów, ale tylko licencjackich.

Do rzecznika praw studenta codziennie zgłasza się co najmniej kilkanaście zdezorientowanych osób.

– Podkreślają niejednokrotnie, że wolą nie rozpoczynać kształcenia na drugim kierunku, ponieważ, nie znając zasad ewentualnej odpłatności, nie chcą brać na siebie tego ryzyka – mówi Adam Szot, rzecznik praw studenta.

Żacy są w błędzie, bo – jak się okazuje – nieprawdziwe informacje uzyskiwali na uczelniach. List minister nauki i szkolnictwa wyższego Barbary Kudryckiej do wszystkich rektorów szkół wyższych, w którym zarysowała założenia znowelizowanej ustawy, niewiele pomógł. Do Uniwersytetu Jagiellońskiego w ogóle nie dotarł.

– Tak jak nieprecyzyjne są przepisy znowelizowanej ustawy, tak samo nieprecyzyjnie objaśniono w liście, która konkretnie grupa studentów podlega płatnościom za drugi kierunek nauki – zauważa Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów RP. Dodaje, że najbardziej zainteresowani zmianami są jednocześnie najmniej o nich poinformowani.

Nowe przepisy wprowadziły limity punktów ECTS, które student może wykorzystać bezpłatnie. Punkty te zdobywa się, zaliczając przedmioty na danym kierunku. Obowiązuje taki sam limit punktów na wszystkich kierunkach, z podziałem jedynie na studia pierwszego stopnia, drugiego stopnia i jednolite magisterskie. Za dodatkowo zdobyte punkty, poprzez zaliczenie kolejnych egzaminów na kolejnych kierunkach studiów, będzie trzeba płacić.

Punkty ECTS, które regulują odpłatność za studia, liczone są od 1 października 2011 r. Na studiach pierwszego stopnia limit wynosi 180 punktów, a drugiego stopnia – 90. Na jednolitych magisterskich można zgromadzić do 360 punktów. To bezpłatna pula do wykorzystania dla każdego studenta, do której można doliczyć 30 punktów do wykorzystania, jeśli np. ktoś chce zmienić tylko swoją specjalizację.

Kto, ile i za co

Choć ustawę znowelizowano już dwa lata temu, jej przepisy obowiązują w pełni dopiero od października tego roku.

Wysokość opłaty za naukę na drugim i kolejnym kierunku uczelnie ustalają indywidualnie. Opłata nie może jednak przekraczać kosztów uruchomienia i prowadzenia w danej uczelni danego kierunku studiów.

Studia na trzecim i kolejnych kierunkach są odpłatne bez względu na wyniki

Czesne, w zależności od kierunku, waha się od półtora do nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych za semestr nauki. Najtańsze, bo od ok. 1,5 tys. zł za semestr, są studia humanistyczne. Matematyka kosztuje ok. 3,8 tys. zł za semestr, a na medycynie żacy zapłacą ok. 4,5 tys. zł. Najdroższe są studia na wydziale lekarskim w języku angielskim. Na Gdańskim Uniwersytecie Medycznym kosztują 43 tys. zł za rok.

Zwolnieni z opłat za kolejny kierunek będą ci studenci, którzy znajdą się w grupie 10 proc. najlepszych na swoim roku. Warunek ten powinien być także spełniany na każdym kolejnym roku studiów. W innym wypadku student zapłaci za studia. Na trzecim, czwartym i kolejnym kierunku studiów nauka będzie odpłatna już od pierwszego semestru, bez względu na wyniki w nauce.

W rezultacie studenci, którzy zdecydują się kształcić na kolejnym kierunku odpłatnie, o tym, czy będą musieli uiścić opłatę, czy nie, dowiedzą się dopiero po ukończeniu pierwszego roku.

Parlament Studentów RP uważa, że ustawie brakuje precyzji również w ustalaniu samych opłat za studia.

– To koszty jedynie szacunkowe, bo nie da się przewidzieć, ile osób będzie studiowało na danym kierunku w chwili, kiedy będzie trzeba płacić, czyli po pierwszym roku – mówi Piotr Müller. I dodaje, że sytuacja w tym czasie może się diametralnie zmienić, może być przecież masa studentów, którzy zrezygnują lub nie zaliczą egzaminów. Wtedy koszt kształcenia na danym kierunku powinien być mniejszy.

Ustawa nakazuje również, by od 2011 r. każdy student podpisywał z uczelnią umowę o świadczenie usług edukacyjnych. – W rzeczywistości nie dość, że praktykuje się ten zapis jedynie ze studentami pierwszego roku studiów licencjackich, to jeszcze nie ma szans, by precyzyjnie określić koszt studiowania jednej osoby na danym kierunku. A nie wolno pobierać opłat od studenta, jeśli ich wysokość nie jest zapisana w umowie – dodaje Piotr Pokorny z Parlamentu Studentów RP.

Bo zajmowali miejsca

Rzecznik prasowy Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego Kamil Melcer tłumaczy, że wcześniej obowiązujące przepisy umożliwiały podejmowanie studiów na kilku kierunkach, co prowadziło do blokowania miejsc innym kandydatom, którzy w efekcie zmuszeni byli do podejmowania odpłatnych studiów niestacjonarnych.

– Liczymy, że zmiana doprowadzi też do bardziej przemyślanych wyborów kierunku studiów, zwłaszcza tych, których absolwenci poszukiwani są na rynku pracy – dodaje Melcer.

Argument ten nie trafia do Parlamentu Studentów RP. Jego przewodniczący podkreśla, że czasy, kiedy studentów było na uczelniach za dużo, dawno minęły.

– Obecnie mamy niż demograficzny osób w wieku od 19 do 24 lat – mówi Piotr Müller. Uważa, że ministerstwo powinno podać prawdziwe przyczyny nowelizacji ustawy.

Ze zmianami nie zgadza się także grupa posłów PiS. Już w 2011 r. parlamentarzyści z Kazimierzem Ujazdowskim na czele zgłosili ustawę do rozpatrzenia przez Trybunał Konstytucyjny. Wprowadzenie drugiego odpłatnego kierunku nazywają zastosowaniem zasady „nikomu nie za dużo", która działa na niekorzyść całego społeczeństwa. Są przekonani, że konstytucja gwarantuje każdemu dostęp do bezpłatnej nauki na poziomie uczelni wyższych i nie pozwala na to, by drugi kierunek był płatny. Wszyscy czekają na wyrok Trybunału Konstytucyjnego. Postępowanie jeszcze trwa.

Rzecznik praw studenta podkreśla, że działalność państwa i jego organów nie może ograniczać się jedynie do spełniania wymogu ogłoszenia prawa, szczególnie w sytuacji, gdy przepisy prawne budzą tak wiele niejasności.

– Nieprecyzyjność przepisów i brak należytego wsparcia ze strony władz centralnych i uczelnianych godzi w interesy studentów. Nawet jeśli przyjmiemy, że przepisy te są zgodne z konstytucją, to nie może dochodzić do sytuacji, w której student pozostawiony jest samemu sobie i musi ponosić negatywne konsekwencje nieprecyzyjności ustawodawcy i braku należytego rozumienia przepisów przez organu uczelni – zaznacza Adam Szot.

Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Prawo dla Ciebie
PiS wygrywa w Sądzie Najwyższym. Uchwała PKW o rozliczeniu kampanii uchylona
W sądzie i w urzędzie
Już za trzy tygodnie list polecony z urzędu przyjdzie on-line
Dane osobowe
Rekord wyłudzeń kredytów. Eksperci ostrzegają: będzie jeszcze więcej
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawnicy
Ewa Wrzosek musi odejść. Uderzyła publicznie w ministra Bodnara