Bez zmiany przepisów dzieci będą nadal umierać

Karetki nie docierają z jednego szpitala do drugiego, bo brak regulacji wskazujących, ile czasu mają na przejazd.

Publikacja: 20.01.2014 08:41

Transport sanitarny czy medyczny to przewóz pacjentów pomiędzy szpitalami.

Transport sanitarny czy medyczny to przewóz pacjentów pomiędzy szpitalami.

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski

Po śmierci półrocznej Basi w szpitalu w Kutnie znów rozgorzała dyskusja o niedociągnięciach w przepisach regulujących zasady działania karetek.

Do dziewczynki, mimo kilkukrotnych wezwań szpitala w Kutnie, ambulans dotarł dopiero po trzech godzinach. Był on własnością pogotowia w Łodzi i miał przewieźć dziecko do szpitala specjalistycznego w tym samym mieście.

W sprawie głos zabrała Polska Rada Ratowników Medycznych. Zdaniem jej przedstawicieli winę za tę sytuację ponosi Ministerstwo Zdrowia, które od kilku lat nie wydało przepisów określających, jak mają być przewożeni pacjenci między szpitalami. Ratownicy skierowali list do Bartosza Arłukowicza.

– Nie wiemy, czy dziecko zmarło przez to, że karetka dojechała po trzech godzinach. Faktem jest jednak, że powinna dotrzeć tam na czas – mówi „Rz" Edyta Wcisło z PRRM. Jej zdaniem potrzebna jest ustawa określająca szczegółowo, jak funkcjonuje transport medyczny i sanitarny, jak ma być wyposażony i jacy specjaliści powinni w nim jeździć.

Teraz bardzo ogólnie tę kwestię reguluje ustawa o świadczeniach opieki zdrowotnej. Nie ma tam jednak żadnych szczegółów o zasadach działania karetek.

Wyjaśnijmy też, że transport medyczny i sanitarny to nie system państwowego ratownictwa medycznego. Karetki tego ostatniego jeżdżą do poszkodowanych w wypadkach czy na wezwanie do domu. Tu ustawa o ratownictwie medycznym jasno określa, że ambulans musi dojechać do pacjenta w ciągu ośmiu lub 15 minut.

Transport sanitarny czy medyczny to natomiast przewóz pacjentów pomiędzy szpitalami. Każda lecznica, jeśli nie ma własnej karetki, musi podpisać umowę z inną placówką medyczną lub firmą, które będą tych ambulansów dostarczały.

Jak widać na przykładzie sytuacji w Kutnie, umowy zewnętrzne nie zawsze przynoszą skutek. Przypomnijmy, że nie jest to pierwsza taka tragedia. W marcu 2013 r. w szpitalu w Skierniewicach zmarła starsza kobieta, bo nie było karetki, by przewieźć ją z jednego oddziału na drugi.

Ministerstwo Zdrowia chciało wtedy zobowiązać każdy szpital, by miał swój ambulans. Ostatecznie wycofało się z pomysłu, bo oprotestowały go szpitale.

Po śmierci półrocznej Basi w szpitalu w Kutnie znów rozgorzała dyskusja o niedociągnięciach w przepisach regulujących zasady działania karetek.

Do dziewczynki, mimo kilkukrotnych wezwań szpitala w Kutnie, ambulans dotarł dopiero po trzech godzinach. Był on własnością pogotowia w Łodzi i miał przewieźć dziecko do szpitala specjalistycznego w tym samym mieście.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Sądy i trybunały
Ważna opinia z TSUE ws. neosędziów. Nie spodoba się wielu polskim prawnikom
Sądy i trybunały
Będzie nowa ustawa o Sądzie Najwyższym. Ujawniamy plany reformy
Matura i egzamin ósmoklasisty
Matura i egzamin ósmoklasisty 2025 z "Rzeczpospolitą" i WSiP
ZUS
Kolejny pomysł zespołu Brzoski: ZUS rozliczy składki za przedsiębiorców
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Prawo w Polsce
Od 1 maja rusza nowy program bezpłatnych badań. Jak z niego skorzystać?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne