Opinia rzecznika generalnego dotyczy sprawy nr C-268/13, którą Trybunał zajmie się wkrótce. Przy orzekaniu nie jest związany stanowiskiem rzecznika, ale bardzo często bierze je pod uwagę.
Bała się operacji w ojczyźnie
Cierpiąca na poważną chorobę Elena Petru z Rumunii została skierowana na leczenie do wyspecjalizowanego ośrodka w Timisoarze. Tam okazało się, że konieczna jest pilna interwencja chirurgiczna. Jednak pani Petru miała obawy, czy szpital jest stanie bezpiecznie wykonać operację skoro - jak zauważyła - nie dysponował podstawowymi środkami medycznymi i był przeludniony. Wystąpiła do rumuńskiej kasy chorych o zgodę na przeprowadzenie operacji w Niemczech, ale jej nie dostała. Mimo to zdecydowała się sfinansować leczenie w Niemczech z prywatnych pieniędzy. Całkowity koszt zabiegu wyniósł ok. 18 tys. euro. Zwrotu tej kwoty pani Petru dochodzi teraz od organów rumuńskich na drodze sądowej.
Rumuński sąd wystąpił do TSUE z wnioskiem o ustalenie, czy ogólny brak podstawowych środków sanitarnych w państwie zamieszkania pacjenta jest okolicznością uzasadniającą żądanie zgody na leczenie w innym państwie członkowskim na rachunek macierzystego systemu świadczeń społecznych.
Przypomnijmy, że zgodnie z przepisami unijnymi można wyjechać do innego kraju UE w celu otrzymania tam potrzebnych świadczeń opieki medycznej, tak jakby była objęta systemem ubezpieczenia społecznego tego państwa. Koszty leczenia są zwracane przez państwo zamieszkania. Państwo zamieszkania nie może odmówić zgody na zagraniczne leczenie, jeżeli świadczenia medyczne, których potrzebuje pacjent, znajdują się wśród świadczeń gwarantowanych krajowymi przepisami, ale nie mogą być udzielone pacjentowi w odpowiednim czasie.
Rzecznik generalny Pedro Cruz Villalón zauważył, że choć Trybunał wypowiadał się już w podobnych kwestiach, to sprawa Rumunki jest pierwszym przypadkiem, gdy konieczność otrzymania pomocy medycznej w innym państwie członkowskim spowodowana byłaby brakami środków medycznych w państwie zamieszkania.