Takie konkluzje płyną z debaty zorganizowanej przez redakcję „Rzeczpospolitej”, poświęconej różnym aspektom pracy zwanych z angielska in-house lawyerów. Krótko mówiąc, prawników pracujących w firmach, a nie w kancelariach. Wzięli w niej udział przedstawiciele obu grup.
Na co dzień ze sobą współpracują, ale podczas dyskusji radcowie z przedsiębiorstw starali się akcentować swoją odrębność. Z kolei prawnicy z kancelarii raczej poszukiwali podobieństw. Wszyscy się zgodzili, że prawnik firmowy, mimo swoistych profesjonalnych cech i odmienności, nie jest jednak odrębną prawniczą profesją – raczej radcowską specjalizacją.
Krzysztof Zakrzewski, partner zarządzający największej polskiej kancelarii Domański Zakrzewski Palinka, podkreślał wręcz, że rodowód prawników kancelaryjnych wywodzi się z tradycji radców przed 20 laty pracujących w przedsiębiorstwach, które wtedy wraz z całą gospodarką zaczynały się zmieniać. Zmienić musiał się też sposób wykonywania zawodu.
[srodtytul]W poszukiwaniu specyfiki[/srodtytul]
Dziś jest on bardziej zróżnicowany. – Są wśród nas tacy, którzy wykonują go w formie umowy o pracę, i ci, którzy prowadzą kancelarie – mówił Maciej Bobrowicz, prezes Krajowej Rady Radców Prawnych.