- Twierdzę od czasów nieudanych wyborów korespondencyjnych, że skończyło nam się państwo prawa, które od tej pory "bywało". Ale w tej chwili, gdy wyszła na jaw sprawa Pegasusa, to jest już problem z demokracją - oceniła sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku i była Rzecznik Praw Obywatelskich. - Bo jeżeli zdarzy się tak, że przecieki, fałszywki, pomieszanie prawdy z fałszem będzie kształtowało to, kto będzie występował w teatrze wyborczym, to wtedy ma rację pan Dukaczewski - ale to nie jest pozytywny wniosek - że wtedy służby nam dyktują to, kto będzie wybrany. I to nie jest żadna demokracja - wyjaśniła.
Komentując sprawę Krzysztofa Brejzy, zaznaczyła, że "chodziło o osobę, która pełni oficjalną funkcję w sztabie wyborczym".
- Wystarczy dobrze zorganizowana kampania opluskwiania, żeby uzyskać określony efekt wyborczy. Jeżeli osobę, która jest czynna przy wyborach, organizuje wybory, dyskredytuje się przy pomocy kontrolowanych przecieków do prasy, mediów takich czy owakich, to już jest wpływ na wybory - wyjaśniła prof. Łętowska.
Przypomnijmy, że według agencji AP, telefon komórkowy senatora Krzysztofa Brejzy został zhakowany za pomocą Pegasusa 33 razy w 2019 roku. Do włamań z użyciem systemu Pegasus dochodziło w czasie, gdy polityk prowadził kampanię Koalicji Obywatelskiej przed wyborami parlamentarnymi. Przy czym przeciwko politykowi nie toczy się żadne postępowanie prokuratorskie.
Natomiast były szef WSI gen. Marek Dukaczewski powiedział "Wyborczej", że w CBA działa duża nieformalna specgrupa, która zajmuje się obsługą informacji uzyskanych za pośrednictwem Pegasusa. Ludzie ci mają informacje o przyszłym premierze i prezydencie, przygotowują już odpowiednie pakiety do wykorzystania w nadchodzącej kampanii wyborczej. Zdaniem Dukaczewskiego, o wyniku wyborów zdecydują służby specjalne.