W ramach zakreślonych przez konstytucję można ulepszać ustawy, można z rozwagą reformować zasady funkcjonowania władzy ustawodawczej, władzy wykonawczej, czy nawet sądowniczej. Wymaga to jednak kierowania się odpowiednimi pojęciami i wartościami w szerokim, rozłożonym w czasie, dyskursie społecznym, z którego nikogo się nie wyklucza i nie przesądza z góry jego wyników. Bez tego demokracja może wymknąć się z ograniczeń, jakie nakłada na nią zasada praworządności, i przekształcić się w tyranię większości.
Do jakich tragicznych konsekwencji może doprowadzić rozbieżność między ludowładztwem (społeczeństwem masowym) a materialną praworządnością, wskazują przykłady faszyzmu, nazizmu i bolszewizmu.
Trzecia władza jak gorsza siostra
W ciągu sześciu miesięcy 2015 r. władza ustawodawcza dokonała poważnych zmian w przepisach ustawy o Trybunale Konstytucyjnym. Dwie pierwsze nowelizacje zostały w części uznane za niezgodne z konstytucją, a rozstrzygnięcie Trybunału Konstytucyjnego o ostatniej nowelizacji zapadłe 9 marca 2016 r. stwierdza jej niekonstytucyjność. Celem zmian wprowadzonych w tzw. ustawie naprawczej – według publikowanych w prasie wypowiedzi polityków z rządzącej partii – było doprowadzenie do tego, aby Trybunał Konstytucyjny nie był w stanie przeciwstawiać się rządzącej większości, która chce wiele zmienić, aby zrealizować swoje zobowiązania wobec wyborców.
Jednocześnie posłowie członkowie władzy wykonawczej, wspierani przez przedstawicieli mediów, rozpoczęli dziwną „wojnę" z władzą sądowniczą, której częścią jest Trybunał Konstytucyjny.
Elementy (atrybuty) niezależności i niezawisłości władzy sądowniczej przedstawione są przez ministra sprawiedliwości jako „przywileje sędziów", a sami sędziowie mają stanowić wyłączoną spod kontroli Narodu „korporację". Według wiceministra sprawiedliwości wymaga to zmiany „nieludzkiego oblicza wymiaru sprawiedliwości", wprowadzenia ław przysięgłych, a do Sądu Najwyższego „sędziów ludowych". Jeszcze bardziej drastyczne wypowiedzi w mediach mówią o „mafii sędziowsko-prokuratorskiej". Próbę podsumowania tej „wojny" władzy wykonawczej i władzy ustawodawczej z władzą sądowniczą podjęła – jak się wydaje – ostatnio poseł rządzącej partii Krystyna Pawłowicz w artykule „Trzecia władza na wojnie z Państwem Polskim" w elektronicznej „wPolityce.pl" z 14 lutego 2016 r. Oskarżyła wszystkie elementy władzy sądowniczej (Sąd Najwyższy, Krajową Radę Sądowniczą, funkcyjnych sędziów, Trybunał Konstytucyjny), że broniąc niezależności i niezawisłości sądów, wypowiedzieli „polityczną wojnę Państwu Polskiemu, jego demokratycznie wybranym władzom: ustawodawczej i wykonawczej". Sędziowie wspierają „przegrany układ liberalno-prokomunistyczny w zachowaniu władzy i przywilejów, wbrew wynikom wyborów". Jest to zdaniem posłanki „rzucenie na szalę honoru, uczciwości i lojalności, szacunku dla prawa, dla demokratycznych standardów, deptanie etyki sędziowskiej, niezawisłości (...)" „Szefowie głównych organów sądowych (...) walczą w jednym szeregu z lewacką, liberalną postkomuną (...)". Poseł Krystyna Pawłowicz, po przypomnieniu, że „władza sądownicza nie pochodzi z demokratycznych wyborów, ani nie była poddana demokratyzującej weryfikacji dekomunizacji i resocjalizacji po 1989 r.", w końcowej części artykułu stawia reasumujące pytanie: „Czy w polskim sądownictwie potrzebna jest opcja »zero«?".
Poprzednio rządząca koalicja rozbudowała sprzeczny z konstytucyjną zasadą podziału władz nadzór ministra sprawiedliwości nad niezależnymi i niezawisłymi sądami poprzez zarządzanie finansami sądów i ich zasobami rzeczowymi, rozbudowywanie scentralizowanych sądowych systemów informatycznych kierowanych przez urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości, podporządkowanie centrali kadry urzędniczej i personelu pomocniczego sądów, zmiany rozporządzeniami ministra okręgów sądowych i ich siedzib, ograniczanie kompetencji prezesów sądów (i tak powoływanych i odwoływanych przez ministra) na rzecz całkowicie podległych ministrowi dyrektorów administracyjnych sądów. Obecnie przewiduje się dalsze zwiększenie ingerencji ministra sprawiedliwości w zarządzanie procesem orzeczniczym poprzez już nie tylko dostęp do akt spraw i inne interwencje w zarządzanie procesem orzeczniczym, ale i podporządkowanie władzy wykonawczej (ministrowi i prezydentowi) niezależnego, sędziowskiego sądownictwa dyscyplinarnego z rozszerzonymi uprawnieniami do przenoszenia i usuwania sędziów, a dla „wspomożenia" tych działań utworzenie przy ministrze sprawiedliwości (łączącego tą funkcję z prokuratorem generalnym) specjalnego wydziału w Prokuraturze Krajowej do ścigania przestępczości sędziów i prokuratorów, dając tym wyraz przekonaniu o przestępczym charakterze tego środowiska.