Zmniejszanie wynagrodzenia podstawowego jest najrzadziej stosowaną metodą cięcia kosztów w przedsiębiorstwach. – To tak, jakby istniała nieformalna umowa między pryncypałem a pracownikiem – wyjaśnia Paweł Strzelecki, jeden z autorów raportu. Firmy w ostatnim kryzysie zachowały się inaczej niż na początku poprzedniej dekady. – Teraz, jeśli muszą ciąć koszty, to zaczynają od redukcji premii i zmiennych części wynagrodzenia, potem redukują kadry – wymienia ekonomista.
– To ważne, bo pokazuje, że przedsiębiorstwa mogą stosować różne rozwiązania, by chronić pracowników. Być może nawet w przyszłym roku, gdy dynamika PKB zwolni, bezrobocie nie będzie musiało rosnąć – dodaje Maria Drozdowicz-Bieć, ekonomistka, prof. SGH.
W co dziesiątej firmie w zeszłym roku nadal były wakaty, choć bezrobocie rejestrowane było dwucyfrowe. Trudno było znaleźć osoby z wyższym wykształceniem. Rekrutacja pracownika przeciętnie kosztuje od 15 do 30 proc. jego przyszłej płacy – im bardziej specjalistyczne wymagania, tym koszty są większe. Rozmijają się oczekiwania: osoby bezrobotne szukają przede wszystkim stałego zatrudnienia, a firmy w czasach spowolnienia chętniej oferują pracę czasową i projektową.
Aż 41 proc. bezrobotnych zdaje sobie sprawę, iż nie ma odpowiednich kwalifikacji. Większość chce się uczyć, ale tylko 25 proc. gotowych jest przeznaczyć na to własne pieniądze. Prawie 35 proc. zaś ma strategię „przeczekać".