- Ostatnie dwa lata były na tym polu rekordowe, do czego przyczyniła się restrukturyzacja sektora uniwersyteckiego we Francji i Belgii- ocenia Thomas Estermann, dyrektor w Europejskim Stowarzyszeniu Uniwersytetów (EUA) komentując wyniki jego najnowszego raportu o fuzjach wśród uczelni w Europie. Według raportu, w latach 2000-2015 (choć bieżący rok nie jest jeszcze ujęty) we Francji miało miejsce 16 fuzji uniwersytetów, w Estonii i Wielkiej Brytanii- 11, zaś w Belgii- 10.
Fala połączeń przyczyniła się w części państw do ograniczenia liczby szkół wyższych. Tak było m.in., w Estonii, gdzie w latach 2000-2012 liczba uczelni zmalała z 41 do 29. Są jednak i takie kraje (jak Niemcy czy Austria) gdzie w tym czasie szkół wyższych przybyło, a połączeń było niewiele – np. w Niemczech tylko cztery.
Polska z trzema uwzględnionymi w raporcie połączeniami (na czele z fuzją przeprowadzoną przez Grupę Uczelni "Vistula", która objęła sześć szkół z Warszawy i Łodzi) jest na razie pod koniec listy. Jednak zmiany demograficzne mogą to szybko zmienić, gdy malejąca liczba studentów skłoni do konsolidacji także państwowe uczelnie. Tym bardziej, że osób studiujących ubywa szybciej niż prognozowano.
Według ostatnich danych GUS, pod koniec ub. roku na polskich uczelniach kształciło się niespełna 1,47 mln studentów, o 90 tys. mniej niż rok wcześniej. Ten spadek do poniżej 1,5 mln studentów nastąpił dwa lata wcześniej niż prognozował resort nauki.
Wprawdzie polskie szkoły coraz skuteczniej zabiegają o kandydatów z zagranicy, ale mają tu silną konkurencję uczelni z Zachodu, które kuszą także kandydatów z Polski (Ostatnio płatną medycyną). Rywalizacja o studentów, która oznacza wyższe koszty, może być dodatkową zachętę do połączenia sił. Jak jednak zwracają uwagę eksperci EUA, nie muszą być to fuzje. Choć w ostatnich latach w wielu krajach Europy częściej dyskutuje się o konsolidacji i racjonalizacji sektora szkolnictwa wyższego, to obok fuzji przybywa różnych inicjatyw współpracy, które mają poprawić efektywność uczelni.