Reklama
Rozwiń

Uczelnie bliżej pracodawców

Edukacja. Szkoły wyższe, zwłaszcza politechniki, zacieśniają współpracę z firmami, wspierając karierę swych absolwentów

Publikacja: 01.07.2009 01:29

Studenci AGH przy użyciu szybkoobrotowego robota przygotowują elementy dla przemysłu lotniczego i sa

Studenci AGH przy użyciu szybkoobrotowego robota przygotowują elementy dla przemysłu lotniczego i samochodowego

Foto: Fotorzepa, Bartosz Siedlik

Politechnika Gdańska ma z przedsiębiorcami nietypowe porozumienie: studenci zatrudniani na praktykach zanim dostaną stałą pracę, mają obowiązek uzyskać dyplom. – To dlatego, że zapotrzebowanie na absolwentów informatyki i telekomunikacji jest tak olbrzymie, iż nasi studenci, którzy zaczynają pracę jeszcze podczas studiów, nie chcą wracać na uczelnię, by skończyć naukę – tłumaczy profesor Jan Hupka, prorektor ds. badań naukowych i wdrożeń Politechniki Gdańskiej.

Zdaniem Jerzego Marcinkowskiego, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego, ssanie na specjalistów informatyki jest tak duże, że nie trzeba wiele umieć, żeby zdobyć pracę.

[srodtytul]Odlewnicy na eksport[/srodtytul]

Akademia Górniczo-Hutnicza współpracuje z 200 firmami. Bartosz Dembiński, rzecznik uczelni, przekonuje, że trudno mu wskazać kierunek, po którym absolwenci mieliby kłopot ze znalezieniem pracy. Kończący automatykę i robotykę na Wydziale Inżynierii Mechanicznej i Robotyki zatrudniani są w podkrakowskiej Delphi tworzącej systemy elektroniczne, m.in. dla branży samochodowej. – Na niemal 800 zatrudnionych tam osób dokładnie połowa to nasi absolwenci – mówi Dembiński. Z kolei krakowskie centra IBM, Motoroli czy Google’a wchłaniają jak gąbka informatyków.

Absolwenci geofizyki znajdują pracę w zakładach w Krakowie i Toruniu, a kończący Wydział Wiertnictwa Nafty i Gazu – w PGNiG, grupie Lotos i Orlenie. – Już podczas studiów część osób ma podpisane umowy z firmami, w których zobowiązują się w zamian za stypendium, ok. tysiąc złotych miesięcznie, że po skończeniu nauki przez kilka lat będą pracować właśnie u tych pracodawców – zaznacza Dembiński.

Nawet absolwenci traktowanego przez niektórych studentów z pobłażaniem Wydziału Odlewnictwa (gdzie stosunkowo łatwo się dostać) po ukończeniu studiów pracę mają zagwarantowaną. – To jedyny taki wydział w Europie i jego absolwenci z automatu trafiają do zakładów odlewniczych we Francji i Niemczech – twierdzi rzecznik AGH. Zapewnia, że uczelnia wciąż monitoruje potrzeby pracodawców. To właśnie zapotrzebowanie na rynku sprawiło, że na kierunku inżynieria biomedyczna powstała specjalność bionanotechnologia, a na informatyce wprowadzono specjalizację z nowoczesnej grafiki komputerowej.

[srodtytul]Kierunek na inwestora[/srodtytul]

Zdaniem wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Grażyny Prawelskiej-Skrzypek w obecnym, zbyt zcentralizowanym systemie kształcenia dobrym sposobem na mocniejsze powiązanie przemysłu z nauką jest ministerialny program kierunków zamawianych. – W tym roku, ponieważ zainteresowanie uczelni było ogromne, zwiększyliśmy pulę na ten cel do 370 mln zł. – wyjaśnia wiceminister.

Prof. Leszek Woźniak, prorektor ds. kształcenia Politechniki Rzeszowskiej, zapewnia, że uczelnia nie potrzebowała rozwiązań prawnych, by współpracować z firmami z Doliny Lotniczej. – Taka nasza rola – wyjaśnia prorektor rzeszowskiej uczelni. Specjalnie na potrzeby przemysłu lotniczego powstało tam nowoczesne laboratorium, które pracuje nad nowoczesnymi technologiami. Studenci i kadra prowadzą tam prace badawcze dla firm. Sugestie pracodawców i urzędu pracy skłoniły też politechnikę do uruchomienia najpierw studiów podyplomowych, a potem kierunku kształcącego inżynierów budowy dróg.

Na potrzeby przedsiębiorców kierunki studiów powstają też na Politechnice Wrocławskiej. – Firmy, zanim ulokują na Dolnym Śląsku swoje inwestycje, upewniają się w możliwościach pozyskania dobrze wykształconej kadry. To dla nich tworzymy kierunki, których dotychczas nie było, a które łączą kilka dziedzin, jak np. mechatronika – mówi prof. Eugeniusz Rusiński, prorektor ds. badań naukowych i współpracy z gospodarką na Politechnice Wrocławskiej.

Wysoko wykwalifikowanych pracowników potrzebuje Imina Bubałło-Wojciechowska, która kieruje centrum usług wspólnych Telekomunikacji Polskiej SA w Lublinie. Jak twierdzi, to właśnie dostęp do takich ludzi – młodych, znających języki obce – zadecydował, że jej pracodawca właśnie w tym miejscu Polski umieścił swoje centrum. Pani prezes jest już po rozmowie z wiceprezydentem miasta na temat potrzeb jej firmy w zakresie pozyskiwania nowych kadr. Przed nią rozmowa z rektorami.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autorki

[mail=a.stabryla@rp.pl]a.stabryla@rp.pl[/mail][/i]

[ramka][link=http://www.kariera.pl/edukacja/]Znajdź najbardziej odpowiednią dla siebie uczelnię[/link][/ramka]

Politechnika Gdańska ma z przedsiębiorcami nietypowe porozumienie: studenci zatrudniani na praktykach zanim dostaną stałą pracę, mają obowiązek uzyskać dyplom. – To dlatego, że zapotrzebowanie na absolwentów informatyki i telekomunikacji jest tak olbrzymie, iż nasi studenci, którzy zaczynają pracę jeszcze podczas studiów, nie chcą wracać na uczelnię, by skończyć naukę – tłumaczy profesor Jan Hupka, prorektor ds. badań naukowych i wdrożeń Politechniki Gdańskiej.

Zdaniem Jerzego Marcinkowskiego, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego, ssanie na specjalistów informatyki jest tak duże, że nie trzeba wiele umieć, żeby zdobyć pracę.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Praca
Sportowe wakacje zapracowanych Polaków
Praca
Na sen poświęcamy więcej czasu niż na pracę zawodową? Nowe dane GUS
Praca
Wojna handlowa Donalda Trumpa hamuje wzrost zatrudnienia na świecie
Praca
Grupa Pracuj chce podwoić przychody w ciągu pięciu lat
Praca
Polskim firmom nie będzie łatwo odkrywać płacowe karty