Warszawa należy do stolic UE o najniższym bezrobociu

Warszawa należy do europejskich stolic o najniższej stopie bezrobocia. Może się to zmienić

Publikacja: 22.08.2011 01:36

Warszawa należy do stolic UE o najniższym bezrobociu

Foto: Rzeczpospolita

W Warszawie bez pracy pozostaje tylko 3,5 proc. mieszkańców. To tyle co nic na tle stolic krajów Europy Zachodniej. Madryt, Berlin czy Dublin zmagają się już z dwucyfrowym bezrobociem. W Paryżu, Rzymie czy Londynie jest ono niewiele niższe niż 10 proc. – wynika z danych zebranych przez „Rz". Co ciekawe, także w stolicach innych krajów Europy Środkowo-Wschodniej rynek pracy utrzymuje się w bardzo dobrej kondycji. Przykładowo w Bukareszcie tylko 2,2 proc. mieszkańców nie ma zatrudnienia, podczas gdy w całym kraju – 7,4 proc. – podaje rumuński urząd statystyczny. – To cechy charakterystyczne dla państw przechodzących transformację rynkową – mówi prof. Przemysław Śleszyński z Instytutu Geografii Miast i Ludności Polskiej Akademii Nauk. Stolica to zielona wyspa na szalejącym morzu.

Przez ostatnich 20 lat kraje postkomunistyczne rozwijały się, i nadal rozwijają, w sposób bardzo nierównomierny. Największe metropolie, takie jak Warszawa, bogacą się, ściągają inwestorów, tworzą coraz więcej miejsc pracy w usługach, a wysokie zarobki przyciągają coraz więcej zdolnych ludzi. Inne miasta też się zmieniają, ale nie tak dynamicznie, a prowincja zupełnie odstaje.

– Metropolie w zachodniej Europie również są centrami rozwoju. Ale już przekroczyły pewien etap i rąk do pracy przybywa szybciej niż samej pracy – zauważa Tomasz Kaczor, ekspert ds. rozwoju regionalnego i główny ekonomista BGK. – Są też bardziej wrażliwe na koniunkturę – dodaje. Najlepiej widać to po Madrycie. Średnio w latach 2007 – 2010 stopa bezrobocia w stolicy Hiszpanii wynosiła 6,6 proc. (wg Eurostatu), w II kw. 2011 r. – już 16 proc.

W największych europejskich metropoliach, takich jak Berlin czy Londyn, ogromny wpływ na rynek pracy mają imigranci, którzy często pracują nielegalnie albo żyją na garnuszku państwa.

Czy za 20 – 30 lat rynek pracy w Warszawie będzie taki jak w stolicach krajów Europy Zachodniej, czyli z wyższą stopą bezrobocia? – Myślę, że tak. Za jakiś czas, gdy jako kraj osiągniemy 80 proc. średniego poziomu zamożności UE, staniemy się dojrzałą gospodarką – uważa Kaczor.

– Sytuacja Warszawy na pewno się zmieni, ale w jakim kierunku – tego nie potrafię dziś określić – mówi z kolei Marcin Nowicki z IBnGR. – Europejskie metropolie przechodzą okres silnych zmian demograficznych i społecznych. Nie wiadomo, jak zamieszki w Paryżu czy Londynie wpłyną na mapę globalnego rynku pracy.

– Imigrantów przyciągają przede wszystkim stosunkowo wysokie płace w prostych usługach. Warszawa pod tym względem na razie nie ma wiele do zaoferowania – mówi Przemysław Śleszyński z PAN. – Jeśli jednak to się zmieni za kilkadziesiąt lat, zacznie do nas napływać imigracja, głównie ze Wschodu.

Bezrobocie w polskich metropoliach

Oprócz Warszawy naturalna – poniżej 5-proc. – stopa bezrobocia utrzymuje się w kilku miastach Polski. Najbardziej na kryzysie ucierpiał Szczecin.

Rynek pracy jest wciąż w dobrej kondycji w takich miastach jak Warszawa, Poznań, Kraków i Katowice– wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego za czerwiec tego roku. Stopa bezrobocia nie przekroczyła tam 5 proc., co uznawane jest jako naturalne bezrobocie.

Całkiem nieźle jest także w Trójmieście czy Wrocławiu (poniżej 6 proc.). Ale są też duże miasta, gdzie sytuacja na rynku pracy pogorszyła się w ciągu ostatnich trzech lat bardzo widocznie. Przykładowo w Olsztynie stopa bezrobocia trzy lata temu wynosiła 3,5 proc., obecnie na tle regionu też jest bardzo niska (woj. warmińsko-mazurskie to 18,6 proc. bezrobocia), ale wynosi już 6,6 proc.

Najbardziej w skutek kryzysu ucierpiał Szczecin. Obecnie już prawie 10 proc. mieszkańców pozostaje bez zatrudnienia, to prawie dwa razy więcej niż w połowie 2008 r. Niestety firmy w stolicy woj. zachodniopomorskiego, podobnie jak w całym regionie, nie są wstanie wygenerować tyle miejsc pracy, ilu chętnych.

Naturalne bezrobocie określane jest przez ekonomistów jako takie, które wynika z naturalnych zmian na rynku pracy (zawsze ktoś musi zmienić pracę czy zaczyna karierę), a nie z problemów  ze znalezieniem zatrudnienia. Dotychczas ekonomiści określali je na 5 proc. Ostatnio jednak pojawiły się pomysły, by zwiększyć jej poziom. A to dlatego, ze do wzrostu długookresowej stopy bezrobocia przyczyniają się m.in. czynniki strukturalne – takie jak zasiłki społeczne. Średnie bezrobocie przez ostatnich 50 lat na świecie wynosiło 6,7 proc.

Również w wielu europejskich miastach sytuacja na rynku pracy odbiega od tej uznawanej za naturalną. Jak wynika z ostatnio opublikowanych danych Eurostatu (europejskiego Urzędu statystycznego) w latach 2007-2010 (a więc w latach, gdzie już widać było efekty globalnego kryzysu, ale na wskaźniki największy wpływ miały lata przed kryzysowe) bez pracy pozostawało ponad 5 proc. aktywnych zawodowo mieszkańców m.in. w wszystkich miast Niemiec czy Francji. Wśród krajów Europy Zachodniej, za „bezproblemowe" można było uznać jedynie kilka miast w Holandii i Wielkiej Brytanii (bez Londynu).

Idea wyższej naturalnej stopy bezrobocia może być wiec przez europejskich polityków chętnie podchwycona. Zamiast walczyć z problemem, wystarczy powiedzieć, że wynika ona z przyczyn naturalnych.

Gdyby nowe podejście obowiązywało w Polsce już dzisiaj, naturalnym bezrobociem (poniżej 6,7 proc.) mogłyby się pochwalić wiele naszych aglomeracji. Ale nie wszystkie -  Szczecin, Bydgoszcz, Łódź, Białystok czy Lublin wciąż zaliczane byłyby do miast z problemami.

Praca
Polscy seniorzy są chętni do dłuższej pracy. Jak im to ułatwić?
Praca
Polacy będą pracować krócej? Wkrótce ruszy pilotaż
Praca
Amerykanie wertują oferty pracy w Wielkiej Brytanii
Praca
Cyfrowe przyspieszenie w obsłudze pracowników z zagranicy
Praca
Jak przetrwać zwolnienie: rady dla zwalnianych i zwalniających
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem