W letni poranek nieco senną atmosferę salonu samochodowego Toyoty w podwarszawskich Mościskach przerywa dźwięk dzwonka. Wywołuje ożywienie wśród pracowników. Jeden z nich wyjaśnia zdziwionej klientce, że to firmowy zwyczaj – w ten sposób celebruje się sprzedaż auta.
Kilkanaście kilometrów dalej, w warszawskim biurze firmy rekrutacyjnej Antal International po południu strzela korek od szampana. To też jeden z firmowych rytuałów. – Konsultant, który zrealizował z sukcesem swój pierwszy projekt rekrutacyjny w Antal, dostaje butelkę tego trunku – wyjaśnia Artur Skiba, dyrektor zarządzający firmy.
Z boiska do firmy
Do niedawna rytualne zachowania były przedmiotem zainteresowania antropologów. Ostatnio jednak zabrali się za nie specjaliści od zarządzania. Nie bez powodu.
Okazało się bowiem, że rytuały pomagają integrować zespoły, a w trudnych sytuacjach działają mobilizująco. Od lat korzystają z tego zresztą trenerzy i sportowcy – zawodnicy noszą „szczęśliwe numery" na koszulkach, zapaśnicy sumo przed pojedynkiem sypią sól na ring, a drużyny przed wyjściem na boisko zagrzewają się do walki klubowymi zawołaniami.
W internetowym sondażu przeprowadzonym w tym roku przez badaczy z Harvard Business School (HBS) prawie połowa z 400 ankietowanych przyznała, że wykonuje jakieś specjalne czynności przed trudnym, stresującym zadaniem. Jeden z nich kilkakrotnie mocno tupał i „strząsał z siebie złą energię". Współautorka sondażu, prof. Francesca Gino ocenia w rozmowie z dziennikiem „The Wall Street Journal", że osoby stosujące rytuały przed trudnym zadaniem są potem mniej zestresowane i zwykle osiągają lepszy wynik.