Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej przedstawiło związkowcom i pracodawcom informację na temat uprawnień pracowników zatrudnionych na czas określony w Niemczech, Czechach, Estonii, Szwecji, Wielkiej Brytanii oraz na Słowacji i Łotwie.
– Wynika z niej jasno, że polscy pracownicy mają słabszą ochronę od swoich zagranicznych kolegów – mówi Paweł Śmigielski, ekspert OPZZ, który uczestniczy w negocjacjach w Komisji Trójstronnej.
W Czechach zatrudnieni na umowy terminowe mają dwumiesięczny okres wypowiedzenia. Na Słowacji okres ten zależy od czasu takiej umowy: gdy trwa do roku, jest to miesiąc, a gdy powyżej pięciu lat – już trzy miesiące. W Niemczech maksymalnie może wynieść nawet siedem miesięcy. Ponadto Słowacja, Czechy, Łotwa i Estonia przyjęły obowiązek uzasadniania przez firmę rozwiązania takiej umowy przed czasem.
– Tymczasem w Polsce można zawrzeć umowę terminową na siedem–osiem lat i rozwiązać ją za dwutygodniowym wypowiedzeniem bez podania przyczyny – komentuje Śmigielski. – Nie powinno więc być żadnych wątpliwości co do potrzeby zmiany naszych przepisów. Jesteśmy za ograniczeniem do 24 miesięcy okresu dozwolonego zatrudnienia u danego pracodawcy.
Minister pracy zapowiedział, że jeśli związkowcy i pracodawcy nie osiągną porozumienia, resort sam przygotuje propozycje zmian. Związkowcy zostaną więc bez obiecanej im zmiany. Pracodawcy zyskają wtedy oczekiwane przez nich ułatwienia w organizowaniu czasu pracy, dzięki czemu będą mogli zaoszczędzić pieniądze, które teraz wypłacają za nadgodziny.