Czekający mogą skarżyć się na przewlekłość postępowań dotyczących 500+ i innych świadczeń rodzinnych w sprawach tzw. transgranicznych, czyli kiedy rodzic pracuje za granicą. Dlaczego? Wiele dzieci wciąż nie dostało wsparcia na okres zasiłkowy 2016/2017. Zaległości są ogromne. Dlatego od stycznia wojewodowie przejęli tzw. sprawy transgraniczne. Wcześniej zajmowali się nimi marszałkowie województw. Zmiana miała przyspieszyć procedury, ale nie rozwiązała problemu. Na przykład wojewoda małopolski poinformował, że przejął 69 tys. spraw niezałatwionych przez Regionalny Ośrodek Pomocy Społecznej w Krakowie. Aby w ciągu dwóch miesięcy zlikwidować przejęte zaległości, należałoby dziennie załatwiać ok. 1640 spraw, co jest niemożliwe z przyczyn obiektywnych. Wnioski są rozpatrywane według kolejności wpływu. Obecnie jeszcze te na okres zasiłkowy 2016/2017.
O zmiany mające na celu przyspieszenie wydawania decyzji w sprawie takich rodzin w rozjazdach apelowali do Ministerstwa Rodziny i rzecznik praw obywatelskich, i rzecznik praw dziecka.
– Wojewodowie nie nadążają z rozpatrywaniem spraw napływających od marszałków województw i nie są w stanie podać przewidywanego terminu wydania decyzji. Za przyczynę wskazują m.in. braki kadrowe – zauważył Marek Michalak w piśmie do minister Elżbiety Rafalskiej.
W części takich przypadków rodzice mogą pójść śladami ojca, który czekał na przyznanie świadczeń na okres zasiłkowy 2015/2016. Wojewódzki Sąd Administracyjny we Wrocławiu przyznał mu zadośćuczynienie w wysokości 1 tys. zł i zobowiązał marszałka województwa do szybkiego wydania decyzji. Przyznanie takiego odszkodowania, jak sam podkreślił WSA, ma charakter precedensowy. Marszałek potrzebował prawie dziewięciu miesięcy, aby rozstrzygnąć wstępne zagadnienie zastosowania w sprawie przepisów unijnych (o koordynacji systemów zabezpieczenia społecznego). Potem dopiero wysłał zapytania dotyczące pobierania świadczeń do Niemiec – kraju, w którym przebywała matka dzieci. Zdaniem WSA organ dopuścił się przewlekłego prowadzenia postępowania, i to z rażącym naruszeniem prawa. Postępowanie było prowadzone nieefektywnie, a wykonywane w tym czasie działania były nieskuteczne i podejmowane w znacznych odstępach czasu, czego nie usprawiedliwiały potrzeby tego postępowania.
Marszałek tłumaczył się niedoborami kadrowymi i brakiem środków finansowych niezbędnych do terminowego wykonania zadania. Sąd uznał jednak, że jako przeszkody o charakterze faktycznym, a nie prawnym nie są okolicznościami uwalniającymi organ od zarzutu przewlekłości.