Dziś Trybunał Konstytucyjny zajmie się wnioskiem o stwierdzenie niekonstytucyjności art. 24 ust. 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=E9F93244B5D99129A8B2D644F9366194?id=324468]ustawy o emeryturach i rentach z FUS[/link], czyli przepisu różnicującego powszechny wiek emerytalny, wynoszący dla kobiet 60, a dla mężczyzn 65 lat. Wniosek w 2007 r. wniósł rzecznik praw obywatelskich.
Jego zdaniem utrzymanie w nowym systemie emerytalnym niższego wieku kobiet oznacza ich dyskryminowanie. Krócej oszczędzają na emeryturę, a dłużej ją pobierają. Ich świadczenia są niższe niż mężczyzn.
[b]Kobieta w wieku 60 lat dostanie dwie trzecie emerytury mężczyzny, który otrzyma ją w wieku 65 lat. [/b]
Wynika to ze sposobu obliczania nowych emerytur. Zgromadzone składki (i kapitał początkowy) dzieli się przez średnie dalsze trwanie życia w momencie przechodzenia na emeryturę. Wskaźnik dalszego trwania życia jest wspólny (co przeciwdziała zaniżaniu emerytur kobiet, bo żyją dłużej od mężczyzn). Osiągnięcie wieku emerytalnego nie musi być tożsame z rozpoczęciem pobierania świadczeń, ale wiek emerytalny kobiet staje się przyczyną wypychania ich z rynku pracy.
– Nie uważam, by przepisy wymagały zmiany. Kobieta może przejść na emeryturę okresową w wieku 60 lat, ale nie ma takiego obowiązku i do tego bym zresztą nie namawiała, bo bardziej opłaca się to zrobić, mając 65 lat – uważa Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej.