Kreml chce kupić Białoruś

Moskwa nalega, aby za wsparcie finansowe władze w Mińsku dokonały geopolitycznego wyboru.

Aktualizacja: 11.10.2018 23:44 Publikacja: 10.10.2018 19:28

Aleksandr Łukaszenko i Władimir Putin spotkali się 21 września w Soczi. Zaledwie trzy tygodnie późni

Aleksandr Łukaszenko i Władimir Putin spotkali się 21 września w Soczi. Zaledwie trzy tygodnie później, w czwartek i piątek, będą rozmawiać w Mohylewie

Foto: AFP

Wpływowy rosyjski dziennik „Kommiersant” twierdzi, że białorusko-rosyjskie relacje przeżywają poważny kryzys. „Moskwę denerwuje polityka Łukaszenki, który siedzi okrakiem na barykadzie. Chodzi o jego gry z Zachodem oraz przyjazne relacje z Ukrainą. Białoruś domaga się kredytów i chce, by ją traktowano jako rosyjski region, a jednocześnie chce zachować niepodległość i suwerenność” – napisał we wtorek dziennik. Sugeruje on jednocześnie, że toczące się obecnie rosyjsko-białoruskie negocjacje w sprawie ceny ropy i gazu nie będą łatwe. „Według nieoficjalnych informacji cierpliwość Moskwy się kończy” – podkreślił „Kommiersant”.

Jeszcze w maju Władimir Putin zapowiedział, że do 2024 roku w Rosji zostanie przeprowadzony tzw. manewr podatkowy, w wyniku którego cena ropy dla rosyjskich rafinerii wzrośnie. To samo będzie dotyczyło tych położonych na Białorusi, co negatywnie wpłynęłoby na budżet państwa. Władze w Mińsku już zaczęły negocjacje z Gazpromem w sprawie ceny na gaz w latach 2020–2024. Oprócz tego Białoruś czeka na 1 mld rosyjskiego kredytu, który miałby zostać wypłacony na początku 2019 roku. Moskwa na razie milczy.

We wrześniu Aleksander Łukaszenko pojechał do Soczi, by z Putinem porozmawiać „o przyszłości dwustronnych relacji”. Żadnego porozumienia nie ma, następne spotkanie odbędzie się w piątek w białoruskim Mohylewie.

– Tym razem Rosja postawiła konkretny warunek. Łukaszenko jako sojusznik powinien wykonać pewne kroki. Ogólnie mówiąc, Białoruś musi się określić i dokonać geopolitycznego wyboru – mówi „Rzeczpospolitej” politolog Aleksiej Muchin, szef moskiewskiego Centrum Informacji Politycznej, pracującego m.in. na zlecenie Kremla.

Wydawałoby się, że wybór ten został dokonany jeszcze w 1995 roku, gdy Łukaszenko przeforsował referendum, które jako priorytet państwa białoruskiego wyznaczyło integrację ze wschodnim sąsiadem. Wtedy też nadał językowi rosyjskiemu status państwowego (w latach 1990–1995 językiem państwowym był białoruski) i rozpędził demokratycznie wybrany parlament. Od tamtej pory rządzi twardą ręką, eliminując wszystkich przeciwników politycznych, tłumiąc wolność słowa i likwidując instytucje demokratyczne.

Rządzi od prawie ćwierćwiecza dzięki wielomiliardowym rosyjskim dotacjom w postaci tanich surowców energetycznych oraz licznych kredytów. W zamian Kreml domagał się całkowitej lojalności władz w Mińsku.

Po raz pierwszy lojalności zabrakło w 2008 roku, gdy Rosja oderwała od Gruzji Abchazję i Osetię Południową. Łukaszenko nie uznał niepodległości samozwańczych republik i prawie natychmiast białoruscy producenci żywności zostali zablokowani przez rosyjskie służby fitosanitarne. Zaczęło się od mleka, a skończyło na długich targach o cenę gazu, który Białoruś kupuje najtaniej w Europie.

Napięcie wzrosło w 2010 roku, gdy ówczesny prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zwrócił się do narodu białoruskiego oraz osobiście do Łukaszenki. Wezwał wtedy białoruskiego przywódcę do przeprowadzenia śledztwa w sprawie „licznych głośnych zaginięć”. Chodziło o porwanych opozycyjnych polityków i dziennikarza w latach 1999–2000 – sprawa ta do dziś rzuca cień na władze w Mińsku.

Konflikt ten zakończył się jeszcze większą integracją Białorusi z Rosją. Mińsk przystąpił do Unii Celnej kosztem współpracy gospodarczej z Unią Europejską. Łukaszenko wywalczył tani gaz, ale w zamian sprzedał rosyjskiemu monopoliście białoruskie gazociągi.

Władze w Mińsku miały kilka lat spokoju, dopóki Rosja nie anektowała Krymu i nie rozpętała wojny w Donbasie. Wtedy lojalności wobec Moskwy zabrakło po raz drugi. Z jednej strony białoruska delegacja w ONZ zagłosowała przeciwko rezolucji opowiadającej się za integralnością terytorialną Ukrainy. Do dziś jednak Mińsk nie uznał oficjalnie „rosyjskości Krymu”. Łukaszenko zachował dobre relacje z Kijowem, o czym świadczy rosnąca od kilku lat wymiana handlowa. Jednocześnie od kilku lat Mińsk próbuje ocieplać relacje z Zachodem, a białoruska dyplomacja na każdym kroku podkreśla, że kraj prowadzi „wielowektorową politykę za granicą”.

Wszystko wskazuje na to, że Łukaszenko znalazł się w pułapce prowadzonej przez siebie polityki, która przez wiele lat opierała się wyłącznie na integracji z Rosją. – Nikt inny nie udzieli mu na taką skalę wsparcia finansowego i nie da takich rabatów na ropę i gaz – mówi „Rzeczpospolitej” Waler Karbalewicz, znany białoruski politolog.

Wpływowy rosyjski dziennik „Kommiersant” twierdzi, że białorusko-rosyjskie relacje przeżywają poważny kryzys. „Moskwę denerwuje polityka Łukaszenki, który siedzi okrakiem na barykadzie. Chodzi o jego gry z Zachodem oraz przyjazne relacje z Ukrainą. Białoruś domaga się kredytów i chce, by ją traktowano jako rosyjski region, a jednocześnie chce zachować niepodległość i suwerenność” – napisał we wtorek dziennik. Sugeruje on jednocześnie, że toczące się obecnie rosyjsko-białoruskie negocjacje w sprawie ceny ropy i gazu nie będą łatwe. „Według nieoficjalnych informacji cierpliwość Moskwy się kończy” – podkreślił „Kommiersant”.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Charles Michel wyjaśnia dlaczego UE musi się rozszerzać
Polityka
Gruzińska policja brutalnie tłumi protesty. Parlament popiera „prawo rosyjskie”
Polityka
Nowy serbski wicepremier objęty sankcjami USA. „Schodzimy z europejskiej ścieżki”
Polityka
Plany Trumpa na drugą kadencję: Zemsta na Bidenie, monitoring ciąż, masowe deportacje
Polityka
W Rosji wszystko będzie karalne. Nawet przynależność do nieistniejących organizacji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił