Ostatni raz prezydent Rosji Władimir Putin składał życzenia noworoczne przywódcy Ukrainy jeszcze za czasów Wiktora Janukowycza. W telegramie, który wysłał do Kijowa 31 grudnia 2013 roku, akcentował „wzmocnienie partnerskich relacji bratnich narodów". Niespełna dwa miesiąca później Janukowycz został obalony i uciekł do Moskwy. Trzy miesiące później Rosja okupowała ukraiński Krym, a tuż po tym rozpętała wojnę w Donbasie, w której zginęło już ponad 13 tys. ludzi. Dlatego noworoczny telefon na Kreml do „agresora i okupanta" (tak oficjalnie Ukraina określa Rosję od stycznia 2018 roku) wygląda na kolejne przełamanie impasu, o co stara się ukraiński przywódca Wołodymyr Zełenski.
Biuro prezydenta poinformowało, że oprócz „życzeń z okazji nadchodzących świąt" (chodzi o Nowy Rok i obchodzone przez prawosławnych 7 stycznia Boże Narodzenie – red.) ukraiński i rosyjski przywódcy „pogratulowali" sobie wielkiej wymiany jeńców, do której doszło w niedzielę. Wtedy do domu powróciło 76 osób, więzionych na terenie samozwańczych republik donieckiej i ługańskiej. Tymczasem Kijów na prośbę sterowanych przez Rosję separatystów uwolnił 124 osoby. Ta asymetria nie jest jedynym ustępstwem Zełenskiego. Tuż przed wymianą jeńców sąd w Kijowie uwolnił pięciu funkcjonariuszy Berkutu (rozwiązana po rewolucji w 2014 roku jednostka MSW), oskarżanych o zabójstwa na Majdanie w 2014 roku. Od kilku dni na łamach rosyjskich mediów opowiadają, że to „protestujący zaczęli strzelać do bezbronnych funkcjonariuszy". Ostro krytykowany przez opozycję Zełenski przyznał, że uwolnienie tych ludzi było decyzją polityczną i dzięki temu do domu powrócili więzieni w Donbasie „funkcjonariusze wywiadu".
Zełenskiego skrytykował nawet uwolniony na początku września w ramach wymiany jeńców ukraiński reżyser Ołeh Siencow (wtedy Rosja uwolniła 35 Ukraińców). „Ten krok zaprzecza poczuciu sprawiedliwości" – napisał na swoim profilu w jednej z sieci społecznościowych, sugerując, że uwolnienie funkcjonariuszy Berkutu uniemożliwi ukaranie winnych za zbrodnie na Majdanie. Skazany w 2015 roku na 20 lat łagrów Siencow zapewne do dzisiaj znajdowałby się w syberyjskim obozie, gdyby Zełenski nie uwolnił Wołodymyra Cemacha, jednego z kluczowych świadków w sprawie zestrzelonego nad Donbasem malezyjskiego boeinga w lipcu 2014 roku.
Dzięki tym ustępstwom Zełenski po części spełnił jedną ze swoich najważniejszych obietnic wyborczych. Do domu powróciło ponad 100 Ukraińców, których rodziny od lat nie mogły niczego zdziałać w administracji byłego ukraińskiego prezydenta Petra Poroszenki.
Tymczasem Kreml informuje, że wtorkowa rozmowa telefoniczna, podobnie jak cztery poprzednie, odbyła się „z inicjatywy Kijowa". Z sylwestrowego telefonu Zełenskiego do Putina wynika, że do domu niebawem mogą powrócić kolejni ukraińscy jeńcy, rozmawiano m.in. o Ukraińcach, którzy siedzą w krymskich więzieniach. Nowym wyzwaniem dla Kijowa będzie więc uwolnienie ukraińskich więźniów na Krymie i jednoczesne uniknięcie pułapki Moskwy, która zapewne spróbuje skłonić Kijów do współpracy z władzami okupowanego półwyspu.