Rosja: Gułag w nowoczesnym wydaniu

Szefostwo rosyjskiego systemu penitencjarnego przekonuje, że nie korzysta z metod stosowanych w radzieckich łagrach. Obrońcy praw człowieka: to kłamstwo.

Publikacja: 08.01.2019 17:26

Rosja: Gułag w nowoczesnym wydaniu

Foto: Adobe Stock

Rosyjska Federalna Służba Wykonania Kar (FSIN) pod względem wielkości ustępuje jedynie amerykańskiemu systemowi penitencjarnemu. Niemal 800 zakładów karnych, kilkaset zakładów pracy przymusowej i gospodarstw rolniczych. Z ubiegłorocznych statystyk wynika, że karę pozbawienia wolności odbywało w Rosji ponad 600 tys. osób.

Ze wszystkich rosyjskich instytucji państwowych FSIN ma jedną z najgorszych reputacji. Nie bez powodu. Poprzedni szef rosyjskiej machiny penitencjarnej Aleksandr Rejmer dwa lata temu sam trafił do łagru. Został oskarżony o korupcję i skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Karę odbywa w jednej z kolonii karnych na Syberii, pracuje tam jako bibliotekarz. Ale to nie z powodu korupcji rosyjskie kolonie karne i obozy pracy są często porównywane do tych, które działały w czasach Gułagu, radzieckiego systemu penitencjarnego. Niezależne rosyjskie media często alarmują o torturach i nieludzkim traktowaniu skazanych.

Dyrekcja FSIN postanowiła jednak walczyć o wizerunek. Wiceszef rosyjskiego systemu penitencjarnego Walerij Maksimenko udzielił obszernego wywiadu rosyjskiej agencji Interfax i stwierdził, że problem jest nie w całym systemie, lecz w „poszczególnych pracownikach", których FSIN „szybko się pozbywa". – Nie ma dzisiaj żadnego dziedzictwa Gułagu w naszym systemie. Tamte czasy już dawno minęły. Takie porównania są niestosowne. Co wspólnego z dzisiejszą sytuacją mają ówczesne masowe represje, rozstrzeliwania, niesprawiedliwe wyroki, tortury i wymuszanie zeznań przez pobicie? – mówił Maksimenko.

Rosyjscy obrońcy praw człowieka mówią, że „tamte czasy" w Rosji wcale nie minęły, a porównania obecnego systemu penitencjarnego do Gułagu są jak najbardziej stosowne. – Znam Maksimenkę osobiście. Dobrze wie, jaka jest sytuacja, ale zajmuje stanowisko państwowe i świadomie kłamie. Mogę wymienić co najmniej dziesięć zakładów karnych w Rosji, gdzie ludzi torturują, a nawet mordują – mówi „Rzeczpospolitej" Lew Ponomariow, znany rosyjski obrońca praw człowieka, który dopiero niedawno wyszedł na wolność.

77-letniego Ponomariowa skazano na 25 dni aresztu na początku grudnia za wpis na Facebooku, w którym miał „nawoływać do nielegalnego protestu". Mimo apeli i próśb nie został wypuszczony, by uczestniczyć w pogrzebie swojej przyjaciółki Ludmiły Aleksiejewej, słynnej dysydentki i obrończyni praw człowieka.

Pod naciskiem mediów i społeczników w jego sprawie głos zabrał nawet Władimir Putin, który stwierdził, że wszystko odbyło się „zgodnie z prawem". Obiecał też „zwrócić uwagę" na istniejące w systemie penitencjarnym problemy. A tych nie brakuje.

W sieci roi się od nagrań, na których widać, jak strażnicy torturują skazanych, i nie są to widoki dla osób o słabych nerwach. Do najgłośniejszych afer można zaliczyć pobicie skazanego w kolonii karnej nr 1 w Jarosławiu. Kilkunastu strażników po kolei pałuje przywiązanego do stołu nagiego mężczyznę. Jeden z nich nagrał całe zdarzenie, nieźle się przy tym bawiąc. Latem ub.r. wideo wylądowało w redakcji niezależnej „Nowej Gaziety". Wtedy Komitet Śledczy rozpoczął postępowania karne wobec kilkunastu strażników, sprawy toczą się do dziś.

Do następnej afery doszło w obwodzie omskim, gdy w kolonii karnej nr 6 wybuchły zamieszki, jak się okazało, spowodowane brutalnym zachowanie strażników wobec skazanych. Obrońcy praw człowieka od dłuższego czasu alarmowali, że tortury w tamtej kolonii to codzienność.

Chyba najbardziej wizerunek FSIN ucierpiał ostatnio z powodu kolonii karnej w Mordowii, gdzie dyrekcja od lat zmuszała skazane kobiety do pracy przez nawet 18 godzin dziennie. Chodzi o kolonię nr 14 w miejscowości Parca. Działa tam zakład krawiecki, gdzie skazane kobiety miały pracować dobrowolnie, a nawet dostawać za to pieniądze. Pod koniec grudnia Komitet Śledczy przyznał, że pracowały za jedzenie, a za najmniejszy błąd trafiały do izolatki.

W latach 2012–2013 karę odbywała tam członkini grupy Pussy Riot Nadieżda Tołokonnikowa, skazana za występ w soborze Chrystusa Zbawiciela w Moskwie. Już wtedy alarmowała o pracy niewolniczej, ale nikt nie zareagował.

– Władze jedynie pozorują, że coś z tym robią. Mając współczesny Gułag w swoich rękach, łatwiej zastraszyć społeczeństwo – twierdzi Ponomariow.

Rosyjska Federalna Służba Wykonania Kar (FSIN) pod względem wielkości ustępuje jedynie amerykańskiemu systemowi penitencjarnemu. Niemal 800 zakładów karnych, kilkaset zakładów pracy przymusowej i gospodarstw rolniczych. Z ubiegłorocznych statystyk wynika, że karę pozbawienia wolności odbywało w Rosji ponad 600 tys. osób.

Ze wszystkich rosyjskich instytucji państwowych FSIN ma jedną z najgorszych reputacji. Nie bez powodu. Poprzedni szef rosyjskiej machiny penitencjarnej Aleksandr Rejmer dwa lata temu sam trafił do łagru. Został oskarżony o korupcję i skazany na osiem lat pozbawienia wolności. Karę odbywa w jednej z kolonii karnych na Syberii, pracuje tam jako bibliotekarz. Ale to nie z powodu korupcji rosyjskie kolonie karne i obozy pracy są często porównywane do tych, które działały w czasach Gułagu, radzieckiego systemu penitencjarnego. Niezależne rosyjskie media często alarmują o torturach i nieludzkim traktowaniu skazanych.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Co zrobi Moskwa, jeśli Zachód zabierze Rosji 300 miliardów dolarów?
Polityka
Charles Michel wyjaśnia dlaczego UE musi się rozszerzać
Polityka
Gruzińska policja brutalnie tłumi protesty. Parlament popiera „prawo rosyjskie”
Polityka
Nowy serbski wicepremier objęty sankcjami USA. „Schodzimy z europejskiej ścieżki”
Polityka
Plany Trumpa na drugą kadencję: Zemsta na Bidenie, monitoring ciąż, masowe deportacje
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił