Janów Podlaski: Zatęchła pasza dla cennych koni

Trwa polityczny spór o to, w jakich warunkach trzymano zwierzęta w legendarnej stadninie. To, że były one fatalne, potwierdza niepublikowana wcześniej notatka.

Aktualizacja: 18.06.2020 06:19 Publikacja: 17.06.2020 18:51

Minister Jan Krzysztof Ardanowski z „wizytą studyjną” w stadninie w Janowie Podlaskim

Minister Jan Krzysztof Ardanowski z „wizytą studyjną” w stadninie w Janowie Podlaskim

Foto: EAST NEWS

„Pasza: siano o złej jakości, zatęchłe (zebrane wilgotne, zagrzane), wybierane lepsze do karmienia, przetrząsane w stajni. Zaleciłem, aby przetrząsać na zewnątrz, przed stajnią. Kopyta zaniedbane – niestrugane od co najmniej 5–6 miesięcy" – to fragment notatki, którą 13 maja dla ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego sporządził główny lekarz weterynarii dr Bogdan Konopka. Potwierdza ona doniesienia „Rzeczpospolitej" o sytuacji, która jeszcze niedawno miała miejsce w liczącej ponad dwa wieki stadninie w Janowie Podlaskim.

Artykuł na ten temat opublikowaliśmy 12 maja. Napisaliśmy, że od czasu odwołania przez rząd PiS w 2016 roku wieloletniego prezesa Marka Treli stadnina stopniowo staczała się finansowo, a obecnie konie karmione są paszą marnej jakości i od miesięcy mają niekorygowane kopyta, co grozi powstaniem nieodwracalnych zmian. W efekcie do stadniny z interwencją przyjechały posłanki KO Joanna Kluzik-Rostkowska i Dorota Niedziela. Opublikowały zdjęcia niesprzątanych od miesięcy boksów i zabiedzonych krów, trzymanych w gospodarstwie rzekomo w celu poprawy jego rentowności.

Wojna na słowa

Minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski szybko zaczął mówić, że informacje o złym stanie koni są „wyssane z palca" i „nieprawdziwe". Opierał się na badaniu ekspertów, którzy weszli do stadniny tego samego dnia co posłanki, czyli 19 maja. Kontrolę przeprowadzili naukowcy z instytutów badawczych z Puław i Balic z udziałem inspektorów Powiatowej Inspekcji Weterynaryjnej w Białej Podlaskiej. I rzeczywiście w raporcie napisali, że „w dniu przeglądu nie stwierdzono odstępstw w zakresie warunków zoohigienicznych w stajniach", a „w stajniach biegalniach wyłożono obficie świeżą, dobrej jakości słomę".

Problem w tym, że co innego wynika z notatki głównego lekarza weterynarii, który był w Janowie dokładnie w dzień publikacji w „Rzeczypospolitej", czyli niemal tydzień przed naukowcami i posłankami PO. Napisał nie tylko o złej jakości sianie i miesiącami niestruganych kopytach, ale wprost dodał: „konie niedożywione". Poinformował też o braku 162 paszportów, czyli podstawowych dokumentów dla koni. „Konie opisane przez związek, ale stadnina nie złożyła wniosku o wydanie, co wiąże się z zapłatą" – napisał dr Konopka.

Notatkę głównego lekarza weterynarii opublikował na blogu HipoLogika.pl Marek Szewczyk, były naczelny „Konia Polskiego". „Są twarde dowody na to, że posłanki mówiły prawdę" – napisał.

Audyt w obronie Treli

Narracja Ministerstwa Rolnictwa sypie się jednak też w innym miejscu. Mówiąc o obecnej sytuacji w Janowie, minister Ardanowski często nawiązuje do rzekomych nieprawidłowości w czasach, gdy stadniną zarządzał Marek Trela. Miały one dotyczyć m.in. współpracy z firmą Polturf organizującą w przeszłości słynną aukcję koni arabskich Pride of Poland. Stosunki z Polturf miały być jednym z powodów dymisji Treli. W 2016 roku ówczesny minister rolnictwa Krzysztof Jurgiel mówił, że umowa była „miażdżąco niekorzystna".

Co innego wynika jednak z audytu firmy BDO dotyczącego sytuacji w stadninie za prezesury Treli. Audyt opublikowało niedawno samo Ministerstwo Rolnictwa. „Nie stwierdzono nierzetelnego wywiązywania się z umowy" – wynika z dokumentu. Audytorzy nie stwierdzili też, by firma Polturf zarabiała zbyt dużo. „W w świetle otrzymanych informacji wysokość przyjętej prowizji na poziomie 12 proc. dla organizatora można uznać za poziom rynkowy" – napisali.

Marek Szewczyk mówi „Rzeczpospolitej", że spodziewał się takiego wyniku audytu, bo wcześniej w podobny sposób firma BDO oceniła współpracę z Polturf stadniny w Michałowie. – Również w części raportu dotyczącej zarządzania stadniną nie ma poważnych zarzutów, ale jedynie drobne zastrzeżenia – mówi.

Także Marek Trela nie jest zaskoczony ustaleniami kontrolerów z BDO. – Stadnina przechodziła przecież coroczne audyty przeprowadzane przez zewnętrzną firmę, która badała każdy szczegół jej działalności – mówi.

Obecnie były prezes pracuje w Jordanii, gdzie konsultuje program hodowlany w stadninie królewskiej. Jednak nie jest to jego główne zajęcie. Kieruje bowiem azylem dla dzikich zwierząt uratowanych ze stref konfliktów zbrojnych, którego właścicielem jest fundacja księżniczki Ali, najstarszej córki króla Husajna.

– Jestem emerytem. To, że mogę pomóc zwierzętom, nie tracąc kontaktu z końmi, to wspaniała rzecz, jaką mogę jeszcze zrobić – mówi. – Przykro mi tylko słuchać kolejnych doniesień o stadninach. Jestem przekonany, że najbardziej winni tej sytuacji unikną odpowiedzialności – dodaje.

Polityka
Podcast „Rzecz w tym”: Szczyt Trójmorza: Geopolityka cierpi w czasie kampanii wyborczej
Polityka
Ile mieszkań ma Karol Nawrocki? Kandydat PiS twierdził, że jedno, dokumenty temu przeczą
Polityka
Karol Nawrocki wydał książkę poza IPN. Pracownicy Instytutu muszą mieć na to zgodę
Polityka
Donald Tusk: Rafał Trzaskowski jest kandydatem obywatelskim, niezależnym ode mnie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Polityka
Nowy sondaż po debacie prezydenckiej. Karol Nawrocki nieco bliżej Rafała Trzaskowskiego
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne