Źródła rządowe w Rzymie mówią „Rzeczpospolitej", że 73-letni ekonomista, który od 2019 r. jest na emeryturze, długo opierał się przed podjęciem tak trudnego zadania. Nie chciał użerać się z włoską klasą polityczną. Dał się w końcu przekonać głowie państwa „z patriotycznych pobudek".
Teraz musi jednak zdobyć większość w 630-osobowym parlamencie. To zaś łatwe nie będzie. Na razie wiadomo, że poprze go umiarkowana, lewicowa Partia Demokratyczna (PD, 111 deputowanych) i umiarkowana, konserwatywna Forza Italia Silvio Berlusconiego (106 głosów). Beppe Grillo, założyciel radykalnego, lewicowego Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S, 227 posłów), oświadczył, że „w żadnym wypadku" nie zgodzi się na technokratyczny rząd Mario Draghiego. Jednak zdaniem naszych rozmówców odmiennie sprawy widzi inny lider partii, a jednocześnie szef MSZ Luigi di Maio. Jest więc całkiem prawdopodobne, że na tle stosunku do propozycji prezydenta dojdzie do rozpadu partii.