– Z jednej strony mamy do czynienia z opowiadaniem się za sankcjami, z drugiej strony rząd popiera budowę gazociągu Nord Stream 2, który tym sankcjom przeciwdziała – w taki sposób pani Annalena Baerbock tłumaczyła właśnie w „Bildzie", że czas najwyższy na jednoznaczną negatywną ocenę w Niemczech nowego gazociągu bałtyckiego i przerwanie jego budowy.
Nawet jeżeli jest na ukończeniu i do położenia zostało już jedynie kilkadziesiąt kilometrów rury na dnie morza. Annalena Baerbock jest kandydatką Zielonych na kanclerza we wrześniowych wyborach do Bundestagu. Gdyby Zielonym udało się pokonać CDU/CSU (co nie jest niemożliwe, biorąc pod uwagę sondaże), zastąpi Angelę Merkel na stanowisku szefowej rządu.
Jej obecne deklaracje mają więc wielki ciężar gatunkowy. W licznych wywiadach, dyskusjach czy wystąpieniach medialnych prezentuje twarde stanowisko wobec Kremla. – Jestem za twardą linią polityczną, ale i dialogiem z Rosją – przekonuje. Zarzuca rządowi stosowanie podwójnej strategii z korzyścią dla Moskwy. Zwraca uwagę nie tylko na klimatyczne, ale też geostrategiczne znaczenie gazociągu w sytuacji sprzeciwu Polski i innych państw naszego regionu, w tym Ukrainy, wobec tego projektu.
Bez wiążących obietnic
Zieloni są w Niemczech w zasadzie jedynym ugrupowaniem, które jest jednoznacznie przeciw Nord Stream 2. Pojawiają się wprawdzie głosy w CDU/CSU, że cały projekt należy poddać przemyśleniom, a za nałożeniem moratorium na niego optują obecnie liberałowie z FDP.
– Ważne jest, aby utrzymać sprawę gazociągu na agendzie i podkreślać nasz sprzeciw. Nie wiadomo, jaki będzie skład koalicji rządowej z udziałem naszej partii. Nie można więc w tej chwili niczego przesądzać ani składać wiążących obietnic – mówi „Rz" Manuel Sarrazin, ekspert Zielonych w sprawach polityki wschodniej.