Przemawiając w środę w Radzie Najwyższej, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski mówił, że przemyt „znokautował" służbę celną, a przemysł krajowy odnotował 5-proc. spadek. Skrytykował wysokie pensje prezesów i członków rad nadzorczych, którzy, jak rzucił, często „odwiedzają Ukrainę 2–3 razy do roku".
Przypomniał o 11 mln emerytów, z których „większość dostaje miesięcznie mniej niż 2 tys. hrywien" (równowartość 300 złotych). Zarzucił, że do dzisiaj rząd nie przeprowadził indeksacji emerytur względem rosnących cen. Przypomniał o zaległych wypłatach, na które w pierwszej kolejności oczekują ukraińscy górnicy i poruszył również najbardziej bolesny temat – korupcji.
– Obiecaliśmy ludziom, że zwyciężymy z korupcją, a tymczasem nawet nie zremisowaliśmy – grzmiał ukraiński przywódca. Mimo to stwierdził, że odchodzący rząd „jest najlepszym" ze wszelkich poprzednich rządów w historii Ukrainy, a następnie zaproponował nowego premiera. Tuż po tym partia prezydenta Sługa Narodu, która ma większość w parlamencie, przegłosowała dymisję rządu Honczaruka, został najkrócej rządzącym premierem Ukrainy. Na stanowisku utrzymał się nieco ponad pół roku, wcześniej stał na czele kijowskiego think tanku.
Nowym premierem został pochodzący ze Lwowa 44-letni Denys Szmygal. Podobnie jak Honczaruk pojawił się na scenie politycznej za rządów Zełenskiego, najpierw jako szef administracji obwodu iwanofrankowskiego, a później wicepremier zdymisjonowanego w środę rządu. Co ciekawie, w latach 2017–2019 zajmował kierownicze stanowiska w spółce Zakhidenergo, która należy do najbogatszego ukraińskiego oligarchy Rinata Achmetowa. Osobiście zapewniał wcześniej, że nie zna właściciela tej spółki osobiście i że widział go „wyłącznie w telewizorze".
Od kilku dni było wiadomo, że wraz z Honczarukiem odejdzie większość członków jego rządu. Na ich miejsce wytypowano osoby, które zajmowały stanowiska za rządów Julii Tymoszenko albo za zbiegłego do Rosji prezydenta Wiktora Janukowycza.