Przemysław Kaperzyński wydawał ze wspólnikiem pismo „Iławski Tydzień”. We wrześniu 2005 roku skrytykował w artykule pracę wójta Iławy Krzysztofa Harmacińskiego. – Podnosiłem, że w ciągu siedmiu lat urzędowania wójt nie zrobił nic lub prawie nic, aby gminę skanalizować. Efekt był taki, że rolnicy i mieszkańcy wylewają gnojowicę i ścieki do lasów. Artykuł zawierał wypowiedź urzędniczki w gminie odpowiedzialnej za gospodarkę ściekową, dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska w starostwie (prywatnie brata wójta) oraz samego wójta – opowiada Kaperzyński.
Wójt przysłał liczące trzy strony pismo i zażądał jego opublikowania. Zdaniem Kaperzyńskiego nie spełniało ono wymogów sprostowania określonych przez prawo prasowe i odmówił jego publikacji. Ale powiadomienie o odmowie publikacji do gminy nie dotarło. – Wyjeżdżałem i prosiłem wspólnika o zawiezienie pisma. A ten zapomniał – wyjaśnia Kaperzyński.
Wójt nie dał za wygraną. – Zaproponowałem panu Kaperzyńskiemu ugodę. Chciałem, by publicznie mnie przeprosił, ale odmówił – mówi Harmaciński. Samorządowiec wystąpił do sądu. Zarzucił wydawcy uchylanie się od opublikowania sprostowania. Sprawa karna toczyła się przed Sądem Rejonowym w Elblągu. Kaperzyński w sądzie bronił się sam, bo gazeta zbankrutowała, wspólnik wyjechał do Belgii, a on pozostał z długami (do dziś je spłaca).
Wyrok zapadł 13 grudnia 2006 r. Sędzia Marek Nawrocki skazał dziennikarza za uchylanie się od zamieszczenia sprostowania na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu na dwa lata oraz zakazał wykonywania zawodu przez dwa lata. Wyrok miał być podany do wiadomości publicznej na tablicy Urzędu Gminy Iława. – Byłem zaskoczony surowością wyroku – przyznaje wójt. Wyrok podtrzymał w 2007 roku Sąd Okręgowy w Elblągu. Oskarżony wnosił o przeniesienie rozprawy do Gdańska, podnosząc kwestię znajomości elbląskich sędziów z prezes (obecnie wiceprezes) Sądu Rejonowego w Iławie, a prywatnie szwagierką wójta Zdzisławą Harmacińską. Wniosek został odrzucony.
Za dziennikarzem ujęła się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, która pozwała Polskę do Trybunału w Strasburgu. – Sąd skazuje działającego w interesie publicznym dziennikarza na więzienie w zawieszeniu i zakazuje mu wykonywania zawodu. Za jaką zbrodnię? Otóż dziennikarz napisał krytyczny artykuł o wójcie dotyczący gospodarowania gminą, a potem nie zamieścił nadesłanej polemiki. Wyrok polskiego sądu narusza europejską konwencję praw człowieka gwarantującą wolność prasy i prawo do wypowiedzi. Stanowi też groźny sygnał dla innych lokalnych mediów – mówi Dawid Sześciło z fundacji. – Chcemy, by Trybunał zobowiązał polskiego ustawodawcę do zmian w prawie, które zlikwidują odpowiedzialność karną za odmowę zamieszczenia sprostowania. Będziemy się też domagać zasądzenia zadośćuczynienia, które rząd wypłaci panu Kaperzyńskiemu.