– Naszemu województwu potrzebna jest zmiana władz – odkąd wiadomo, że PO będzie rządziła z PSL, szef lubelskich ludowców Edward Wojtas słowa te powtarza jak mantrę.
Mimo że w sejmiku na Lubelszczyźnie PSL jest drugą po PiS siłą, to od początku tej kadencji przypadła mu rola opozycji. Rządzą wspólnie PiS i PO. Ale centralna koalicja PO – PSL, na którą w weekend zgodziły się ostatecznie władze obu partii, sprawia, że ludowcy chcą weryfikacji podziału władzy na szczeblu samorządowym.
– Będziemy się domagać miejsca dla swojego przedstawiciela w zarządzie województwa – przyznaje Wojtas. A to oznacza powrót do pojawiającej się po ubiegłorocznych wyborach koncepcji utworzenia wielkiej koalicji PiS – PO – PSL. – Na razie to tylko jeden z możliwych wariantów – odpowiada lider lubelskiej Platformy Janusz Palikot. A marszałek województwa Jarosław Zdrojkowski z PiS dodaje dyplomatycznie: – Spokojnie czekam na wyniki partyjnych negocjacji.
Napięta jest też sytuacja w Białymstoku, gdzie z kolei rządzi PiS z PSL. Tam coraz większy apetyt na władzę ma PO. – Należy zrobić wszystko, żeby w zarządzie województwa odsunąć PiS od władzy – nawołuje Jarosław Dworzański, radny sejmiku z Platformy.
Nieoficjalnie wiadomo, że członkowie tej partii gorączkowo szukają sposobu na odwołanie pisowskiego marszałka Dariusza Piontkowskiego. Do tego jednak potrzeba 19 radnych. PO i ludowcy mają ich w sumie 12. Ale wniosek poparliby też trzej przedstawiciele LiD oraz jeden radny niezależny.