Dziennikarze kojarzą go przede wszystkim z barwnymi wypowiedziami i literackim językiem. To on kilka dni temu jako pierwszy poseł za pośrednictwem TVN 24 przeprosił za sejmową pyskówkę podczas dyskusji nad immunitetem Zbigniewa Ziobry
Polityczną drogą Grzegorza Dolniaka po trosze rządzą przypadek i koncyliacyjna natura. Choć mało kto wie, że to polityk z pazurem. – Zagram sobie czasami na gitarze coś z Franka Zappy, kiedy życie mi dopiecze – opowiada poseł ze Śląska.
Jego politycznym ojcem chrzestnym jest Andrzej Olechowski. Ale gdy po 2001 r. pojawił się na Wiejskiej, uchodził już za człowieka Jana Rokity. Donald Tusk mu zaufał i dziś Dolniak jest pierwszym zastępcą przewodniczącego największego w Sejmie klubu i jedną z twarzy medialnych PO.
Jest jednym z niewielu parlamentarzystów, dla których PO to pierwsza partia. Dla niej porzucił biznes. Gdy „trzech tenorów” budowało struktury, Dolniak, z wykształcenia ekonomista, od dziesięciu lat prowadził firmę w branży motoryzacyjnej i zatrudniał36 osób. Ale zaangażował się w tworzenie partii. – Zobaczyłem, że sytuacja przedsiębiorców jest coraz trudniejsza, że trzeba zmian, a ruch obywatelski mnie zafascynował – tłumaczy. Do startu w wyborach namówił go Olechowski. Prawybory Dolniak wygrał fuksem. Pierwsze wyniki unieważniono. W drugim podejściu był już na pierwszym miejscu.
Z partyjnych szeregów razem ze Zbigniewem Chlebowskim wyłowił go Jan Rokita. Zrobił Dolniaka wiceszefem klubu. A kiedy w kolejnej kadencji, wbrew zamiarom Tuska, na czele klubu stanął Bogdan Zdrojewski, a nie Chlebowski, Dolniak pomógł Chlebowskiemu uzyskać funkcję wiceszefa. Ten nie zapomniał – dziś kolega ze Śląska jest jego pierwszym zastępcą.