Platforma umie ładnie wyglądać

Politycy PO tak jak ludowcy doskonale wiedzą, że i znajomości, i przynależność partyjna decydują o obsadzie stanowisk – pisze publicystka „Rzeczpospolitej”

Publikacja: 12.09.2008 01:18

Wciągu ostatnich kilku dni przetacza się istna burza nad głowami polityków PSL. Ujawnione przez program „Teraz my” w TVN „procedury” zatrudniania „zaufanych” ludzi w spółkach i urzędach kontrolowanych przez rządzących były aż nadto wymowne. Dziennikarzom udało się nie tylko zarekomendować fikcyjną postać do pracy, ale i pokazać, jak fikcyjne są konkursy na stanowiska.

Szef Agencji w Bydgoszczy stracił słusznie stanowisko, a ludowcy muszą gęsto się tłumaczyć z nepotyzmu i kolesiostwa. Burza – dziwnym trafem – ominęła koalicjantów.

Jest to o tyle zabawne, że w tym samym programie w identycznej sprawie dziennikarz TVN zadzwonił do szefa białostockiej Agencji Rynku Rolnego, którą kierował z nadania Platformy Andrzej Sutkowski. Powołał się tym razem nie na ministra z PSL, ale na wiceministra rolnictwa (Bogu ducha winnego członka PO) Kazimierza Plockego. Sutkowski, narzekając na ludowców, że już wszystkie stanowiska w agencji obsadzili, zaproponował załatwienie pracy gdzieś indziej.

Politycy PO znają jednak skuteczniejsze metody wychodzenia z medialnej opresji niż ludowcy. Ci ostatni odpowiadają na zarzuty o nepotyzm, że „to dobrze, gdy dzieci idą w ślady rodziców”, a tym samym potwierdzają, że takie przypadki mają miejsce. Natomiast ich koledzy z PO wolą się oburzać; mówią, jak Julia Pitera, o „skandalu” lub, jak Donald Tusk, że „znajomości nie powinny decydować o obsadzie stanowisk”.

Tyle że to czysta hipokryzja. Bo i Pitera, i Tusk doskonale wiedzą, że znajomości i przynależność partyjna decydują o obsadzie stanowisk. Że PSL i PO, obejmując władzę, podzieliły się obsadą nie tylko ministerstw, ale też stanowiskami w urzędach wojewódzkich, agencjach państwowych i obsadą w spółkach Skarbu Państwa.

Przypomnę mój ulubiony przykład z Olsztyna, gdzie rzeczniczka prasowa wojewody powiedziała mediom – pewnie zbyt szczerze – że „zgodnie z umową koalicyjną w województwach, w których PSL ma wojewodę, agendy rządowe obsadza Platforma”. Była to odpowiedź na pytanie, jak to możliwe, że pewną osobę związaną z PO powołano już na stanowisko szefa lokalnego oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, skoro wciąż trwają procedury konkursowe mające wyłonić tego szefa.

PSL i PO, obejmując władzę, podzieliły się obsadą nie tylko ministerstw, ale też stanowiskami w innych urzędach i agencjach oraz w spółkach Skarbu Państwa

Można powiedzieć: marketingowy wypadek przy pracy. W innych miejscach rytuału konkursu się przestrzega, tyle że zwykle wygrywają je albo ludzie PO, albo PSL – w zależności od uzgodnień koalicyjnych.

Nie inaczej dzieje się w urzędach samorządowych, którymi zarządza Platforma. W tym samym Olsztynie miejsce przebywającego w areszcie prezydenta miasta zajął jego zastępca z Platformy Tomasz Głażewski. Niedługo potem „Gazeta Olsztyńska” informowała, że „podinspektorem ds. reprezentacyjnej i merytorycznej obsługi prezydenta” została – w wyniku konkursu, a jakże – była pracowniczka biura zarządu regionu PO.

Kilka miesięcy temu „Gazeta Wyborcza” opisywała, jak wyglądają konkursy w Warszawie, którymi zarządza Hanna Gronkiewicz-Waltz. Jak sobie przypominam, na stanowisko w mieście załapał się nawet kierowca pani prezydent z czasów, gdy pracowała w banku.

Warto poprzyglądać się też temu, co dzieje się na Dolnym Śląsku – wrocławska „Gazeta Wyborcza” starannie zajęła się obsadą stanowisk w KGHM i spółkach zależnych. Roi się tam od działaczy PO, ich żon i mężów.To tylko parę pierwszych z brzegu przykładów. Pokazują one dobitnie, że PO robi to samo co PSL. Tylko że potrafi ładniej wyglądać.

Wciągu ostatnich kilku dni przetacza się istna burza nad głowami polityków PSL. Ujawnione przez program „Teraz my” w TVN „procedury” zatrudniania „zaufanych” ludzi w spółkach i urzędach kontrolowanych przez rządzących były aż nadto wymowne. Dziennikarzom udało się nie tylko zarekomendować fikcyjną postać do pracy, ale i pokazać, jak fikcyjne są konkursy na stanowiska.

Szef Agencji w Bydgoszczy stracił słusznie stanowisko, a ludowcy muszą gęsto się tłumaczyć z nepotyzmu i kolesiostwa. Burza – dziwnym trafem – ominęła koalicjantów.

Pozostało 85% artykułu
Polityka
Zbigniew Ziobro stracił immunitet. „Mam żywą chęć wystąpienia przed komisją”
Polityka
Jak „król wędlin” doprowadził do upadku swoją firmę. W tle zarzuty m.in. dla b. szefa SLD
Polityka
Łukasz Mejza zrzekł się immunitetu. „Panie Bodnar, do zobaczenia w sądzie”
Polityka
PiS zarzuca KO wykorzystanie służb w walce politycznej. Powołuje się na Szymona Hołownię
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Polityka
Nowy sondaż: Lider powiększył przewagę. Konfederacja z największym spadkiem
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska