Marszałek Sejmu został przyłapany przez dziennikarzy programu TVN „Teraz my”, gdy mknął po stolicy swoim służbowym BMW. Polityk PO tłumaczył się, że prowadził służbowy kierowca. Mówił też, że „nie jest od pilnowania prędkości”.
– Jechałem godzinę spóźniony na spotkanie – dodawał. Śpieszył się do Parzniewa pod Warszawą na spotkanie opłatkowe Platformy.
Mimo że samochód kilka razy przekroczył dozwoloną prędkość, Komorowski nie poczuwał się do winy. Przyznał, że jego kierowcy wiedzą, w których punktach Warszawy znajdują się fotoradary i starają się w tych miejscach nie przekraczać prędkości.
Szef MSWiA Grzegorz Schetyna w „Kropce nad i” mówił, że marszałek nie powinien tak szybko jechać, ale dodawał: – Spieszył się na spotkanie. Być może to go usprawiedliwia. Ale było to spotkanie PO.
Postawą marszałka oburzony jest poseł PiS Jacek Kurski. – Powinien być walcowany przez parę dni tak jak ja półtora miesiąca temu. No i powinien okazać skruchę – komentuje.