Nowym ministrem sprawiedliwości w rządzie Donalda Tuska zostanie poseł PO Andrzej Czuma, dotychczasowy szef komisji śledczej ds. nacisków. Premier zgodnie z wcześniejszymi obietnicami ogłosił swoją decyzję wczoraj.
Ale jak wynika z informacji „Rz”, nominacja dla Czumy ważyła się do ostatniej chwili. Według zapisu na blogu Ryszarda Czarneckiego (PiS) najpierw propozycję objęcia resortu miał dostać Kazimierz M. Ujazdowski, który odszedł z PiS i buduje nową inicjatywę Polska XXI. Ujazdowski odmówił. Zarówno Donald Tusk, jak i jego otoczenie chcieli początkowo postawić na kogoś, kto byłby autorytetem prawniczym. Potem wahał się sam Czuma.
– Premier nie znajdzie kogoś dorównującego autorytetem prawnym Ćwiąkalskiemu – mówił „Rz” jeden z polityków Platformy. I rzeczywiście, kolejni kandydaci z profesorskiego kręgu wysyłali sygnały, że jeśli dostaną propozycję, odmówią. Jeszcze wczoraj rano na giełdzie nazwisk pojawiały się nowe, m.in. Lecha Paprzyckiego, prezesa Izby Karnej Sądu Najwyższego (kiedyś posła ZSL).
Potem doszło wreszcie do spotkania Tuska z wicepremierami Grzegorzem Schetyną i Waldemarem Pawlakiem. To na nim zapadła ostateczna decyzja, że następcą Ćwiąkalskiego będzie Czuma.
Pałac Prezydencki przyjął ją ciepło. Minister Michał Kamiński natychmiast zapowiedział, że Lech Kaczyński nie będzie robił żadnych przeszkód. Ministra powoła dziś wieczorem.