Losy noweli ważyły się do ostatniej chwili. Jeszcze kilka dni temu Piotr Zientarski (PO), szef Senackiej Komisji Ustawodawczej, mówił „Rz”, że nie widzi powodu, by dla wprowadzenia takiego zakazu nowelizować konstytucję. Zapowiadał, że Senat zaproponuje własne rozwiązanie. Rozważano m.in. wprowadzenie takiego przepisu do ordynacji wyborczej.
Ale wczoraj, podobnie jak 60 innych senatorów, Zientarski głosował za przyjęciem noweli. – To rozwiązanie nie przeszkadza, nie ma w nim nic złego – uzasadniał zmianę decyzji.
„Wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego” – taki zapis znajdzie się więc w ustawie zasadniczej.
Dzień przed głosowaniem senatorów próbowały zdyscyplinować władze Klubu PO. Zakaz kandydowania skazanych to jedno ze sztandarowych haseł partii Donalda Tuska i władze Platformy uznały, że po ostatnim zamieszaniu wokół ustawy medialnej nie mogą sobie pozwolić na kolejną porażkę (wtedy też doszło do rozdźwięku między posłami i senatorami PO).
– Szef klubu Zbigniew Chlebowski rekomendował nam przyjęcie nowelizacji, ale nie było ustalonej dyscypliny – mówi „Rz” Marek Ziółkowski, wicemarszałek Senatu (PO).