Po dwóch latach i przegranym procesie premier Donald Tusk ujawnił wczoraj część stenogramu z posiedzenia Kolegium do Spraw Służb Specjalnych z czerwca 2008 r. Miał on zawierać informacje o powołaniu do życia tzw. tarczy antykorupcyjnej mającej osłaniać najważniejsze prywatyzacje i przetargi w Polsce.
– Jeśli tak rzeczywiście miało wyglądać powołanie tarczy, było to niezwykle nieformalne powołanie. Jestem zaskoczona treścią, która od początku nie powinna być utajniona – mówi Grażyna Kopińska, szefowa Programu przeciw Korupcji Fundacji Batorego.
Awantura o tarczę antykorupcyjną wybuchła po tym, gdy były szef CBA Mariusz Kamiński zarzucił Tuskowi, że była ona jedynie pustym hasłem (gabinet chwalił się tarczą w październiku 2009 r., na 500 dni rządu).
Organizacje pozarządowe wniosły o ujawnienie treści protokołu i przez dwa lata walczyły o to z Tuskiem przed sądami administracyjnymi.
– Cieszę się, że premier respektuje wyroki sądów – komentuje Krzysztof Izdebski, pełnomocnik Stowarzyszenia Liderów Lokalnych Grup Obywatelskich. – Mam jednak wątpliwości, czy rzeczywiście istniały podstawy, żeby go nie udostępniać przez ponad dwa lata i czy naprawdę trzeba było aż angażować do tego sądy administracyjne, by premier zmienił zdanie. Czytając odtajnioną część protokołu, nie widzę nic, czego ujawnienie zagrażałoby bezpieczeństwu państwa.